Polski środkowy w pięciu sezonach występów w amerykańskich rozgrywkach odnotował dotychczas 132 zwycięstwa. Jego drużynę, która przed kilkoma dniami piąty raz z rzędu sięgnęła po mistrzostwo West Coast Conference, od przyszłego tygodnia czeka rywalizacja w tzw. tournament - pucharowych zmaganiach o akademickie mistrzostwo USA z udziałem 64 drużyn. Gonzaga ma spore szanse, by być w nich rozstawiona z numerem 1. Zdaniem szkoleniowców i partnerów z zespołu, Karnowski jest obecnie najbardziej wartościowym graczem ekipy ze Spokane. 23-letni, mierzący 216 cm i ważący 136 kg torunianin rozgrywa najlepszy sezon w karierze. Dla rywali jest niemal nie do zatrzymania w strefie podkoszowej. Notuje średnio 12,6 pkt i 6,0 zbiórek, co daje mu drugi ranking w zespole oraz 2,0 asysty (trzeci). Przy tym, jako najbardziej doświadczony, jest mentorem zespołu. I pomyśleć, że kilkanaście miesięcy temu jego obiecująco zapowiadająca się kariera stanęła pod znakiem zapytania z powodu poważnej kontuzji kręgosłupa. "O tej porze przed rokiem nie wiedzieliśmy, czy on w ogóle jeszcze zagra w koszykówkę. Z powodu kłopotów z plecami nie było pewne, czy będzie chodził bez problemu, normalnie funkcjonował" - opowiadał niedawno trener Gonzagi Mark Few dziennikarzowi agencji AP. "To wspaniała historia odbudowy i powrotu. Opowieść o samozaparciu, konsekwencji i charakterze" - dodał szkoleniowiec. Dziś do Karnowskiego należy rekord liczby zwycięstw odniesionych w barwach Gonzagi (132 - przy 14 porażkach). Na początku lutego poprawił osiągnięcie byłego kolegi z drużyny, Kanadyjczyka Kevina Pangosa (122-20). Polak zagraża teraz rekordowi całej NCAA, który w barwach słynnego zespołu Duke, pod wodzą trenera Mike'a Krzyzewskiego, ustanowił występujący potem w NBA (Memphis Grizzlies, Houston Rockets, Miami Heat) Shane Battier, wygrywając z nim 133 mecze. Karnowski poprawi to osiągnięcie pod warunkiem kolejnych sukcesów zespołu. Zespół trenera Marka Few wyróżnia się jednym z najlepszych w kraju atakiem, zdobywając średnio 85 pkt w meczu. Jego koszykarze mogą to czynić z każdego miejsca na parkiecie. Karnowski jest trudną do powstrzymania dla rywali bronią w strefie podkoszowej, punktując na różne sposoby - po piwotach, lewą i prawą ręką, dobitkach czy też rzutami z półdystansu. Potrafi wspomóc drużynę w trudnych momentach, gdy nie układa się atak z obwodu. "To najlepszy center w lidze, po prostu. Nie wiem, czy ktokolwiek potrafi przeciwstawić mu się w grze jeden na jednego" - ocenia czołowy strzelec Bulldogs Nigel Williams-Goss (16,9 pkt). Inny kolega z pierwszej piątki drużyny zwraca uwagę na inteligencję Polaka. "Jest znakomitym podającym. Właściwie odczytuje sytuację na boisku. Bardzo łatwo z nim się gra" - podkreśla Jonathan Williams, lider zespołu w zbiórkach (6,5). Karnowskiego odkrył dla Gonzagi asystent trenera Tommy Lloyd. Przyjechał do Europy za kanadyjskim rozgrywającym Pangosem, którego już wcześniej obserwował i wówczas wpadł mu w oko polski środkowy. W finale mistrzostw świata do lat 17 w Hamburgu w 2010 roku "Biało-czerwoni", prowadzeni przez trenera Jerzego Szambelana, wywalczyli srebrny medal - za USA, a przed Kanadą. Karnowski i Pangos znaleźli się w pierwszej piątce turnieju, obok Mateusza Ponitki i Amerykanów - MVP imprezy Bradleya Beala (obecnie jest jednym z liderów drużyny Marcina Gortata Washington Wizards) i Jamesa Michaela McAdoo. Potem Lloyd i Few przyjechali do Polski namawiać grającego wówczas w Siarce Tarnobrzeg Karnowskiego do studiów i występów na uczelni Gonzaga. Pojawili się w Legionowie, gdzie Polonia Warszawa gościła swoich rywali w ekstraklasie, ale meczu nie obejrzeli. Zabraniają tego przepisy NCAA. Porozmawiali tylko z zawodnikiem po spotkaniu. W sezonie 2012/13, swoim debiutanckim w NCAA, Karnowski wystąpił w 34 meczach jako zmiennik Kanadyjczyka Kelly'ego Olynyka, grającego obecnie w Boston Celtics. Bulldogs pierwszy raz w historii klubu awansowali wówczas na pierwsze miejsce w rankingu ligowych drużyn. W kolejnych sezonach polski środkowy był już graczem pierwszej piątki. W rozgrywkach 2014/15 zespół awansował do czołowej ósemki (Elite Eight) ligi. W następnych torunianin rozegrał tylko pięć spotkań. Po upadku na treningu doznał kontuzji kręgosłupa. Konieczna była operacja, którą przeszedł w sylwestra 2015. Nie było pewne, czy wróci na boisko. "Nie mogłem się schylać, nie mogłem nic podnosić" - opowiadał Karnowski. Po operacji schudł o 22 kilogramy, ale rekonwalescencja przebiegła pomyślnie, lepiej niż się spodziewał. Wrócił do formy. "Gram nie odczuwając żadnego bólu" - przyznał. "Przemek rozgrywa teraz najlepszy sezon w dotychczasowej karierze" - ocenił trener Few. Pewnym rozczarowaniem dla kibiców, zawodników, całej organizacji ze Spokane była porażka Bulldogs z BYU Cougars ns własnym parkiecie w ostatnim meczu sezonu zasadniczego, w sytuacji gdy zwycięstwo dawało miano 20. niepokonanej drużyny w historii rozgrywk NCAA. "Taki zimny prysznic też był potrzebny. Zanadto wszyscy uwierzyli w swoją doskonałość. To może tylko pomóc drużynie w decydującym meczach sezonu, gdzie już nie ma miejsca na dzień słabości. W kolejnych spotkaniach po porażce pokazała, że dochodzi do równowagi, a Przemek udowodnił, że można na niego liczyć" - powiedział PAP ojciec koszykarza Bonifacy Karnowski, który oglądał na żywo wszystkie te mecze.