W sobotnim półfinale turnieju Final Four, wygranym z South Carolina 77:73, torunianin, mimo urazu oka odniesionego w jednej z podkoszowych akcji, był ważnym graczem ekipy ze Spokane. Grając 25 minut zdobył 13 pkt, miał pięć zbiórek, trzy asysty, dwie straty i cztery faule. - Mam pewien niedosyt. Karnowski często gra daleko od kosza. Ma to swoje walory, ale przez to jakby rezygnował z możliwości zdobywania punktów, co jemu dałoby satysfakcję, ale też jest szczególnie ważne dla drużyny. Oczywiście wysocy gracze są czasem tak ustawiani, ale tacy, którzy są wyjątkowo uzdolnieni do rzutów z dystansu. Poza tym myślę, że partnerzy za rzadko wykorzystywali go w ataku. Kilkakrotnie po akcjach z zasłonami, gdy wchodził pod kosz, nie otrzymywał podań - skomentował były trener kadry narodowej oraz wieloletni zawodnik i szkoleniowiec Śląska Wrocław. Jakie szanse mają Karnowski i jego Bulldogs w konfrontacji, w której pierwszy raz w obecnym tzw. tournament nie są faworytami? - Przemek na pewno oceni, że jego gra może być lepsza i będzie do tego dążył. Z kolei drużyna z trenerem na czele wyciągnie pożyteczne wnioski z sytuacji, że ma zawodnika, który umie grać w strefie podkoszowej, a otrzymuje w niej stanowczo za mało piłek. Myślę, że koszykarze Bulldogs już nie będą przeżywać takiego stresu jak w półfinale, gdzie byli faworytem i walczyli o historyczny awans. Teraz już są w finale i grając bez obciążeń mogą w nim zwyciężyć. Jakkolwek North Carolina to jeden z najbardziej utytułowanych zespołów w NCAA - ocenił 83-letni Świątek. North Carolina Tar Heels to drużyna, w barwach której tytuły w przeszłości zdobywali m.in. Michael Jordan, James Worthy czy Antawn Jamison. Prowadzili ją z kolei znakomici trenerzy, na czele z legendarnym Deanem Smithem, członkiem Galerii Sław FIBA, trenerem reprezentacji USA na igrzyskach w Montrealu (1976), który pracował na tej uczelni 36 lat, zdobywając m.in. dwa mistrzostwa NCAA i 11 razy uczestnicząc w Final Four. Gdy w 1997 roku odchodził na emeryturę, miał rekordową w lidze liczbę zwycięstw - 879. - Raz zdarzyło się, że prowadzona przeze mnie reprezentacja Polski grała z North Caroliną. To było na początku lat 80., gdy kraje zachodnie zbojkotowały olimpiadę w Moskwie, a ZSRR zrewanżował się Amerykanom tym samym i odmówił przyjazdu swojej reprezentacji koszykarzy na uzgodnione wcześniej tournee po Stanach. "Wskoczyliśmy" wtedy w ten program i spotkaliśmy się ze wszystkimi czołowymi amerykańskimi uniwersytetami. Kapitanem drużyny był Eugeniusz Kijewski. Wygraliśmy tylko jeden mecz, ale doświadczenia były kolosalne. W spotkaniu z ekipą Tar Heels, prowadzoną przez słynnego Deana Smitha, do przerwy był wynik około remisu. Skończyło się 20-punktową porażką, ale ocena za ten występ była zupełnie dobra. Później dołączył do North Caroliny Michael Jordan i już w pierwszym sezonie zdobył z nią mistrzostwo - przypomniał Świątek. Typując wynik finału, przyznał, że kieruje się głównie emocjami. - Oczywiście życzyłbym sobie, żeby Gonzaga wygrała. Przede wszystkim dlatego, że gra tam Karnowski. A poza tym z sympatią patrzę na środowisko Spokane, które liczy sobie raptem niewiele ponad 200 tysięcy mieszkańców. Koszykówka jest ważnym elementem życia, daje studentom i mieszkańcom miasta wiele przyjemności - podkreślił. Mecz Gonzaga - North Carolina odbędzie się w nocy z poniedziałku na wtorek czasu polskiego na stadionie University of Phoenix w Glendale. Będzie transmitowany na żywo m.in. w hali McCarthey Athleltic Center na terenie campusu uniwersyteckiego w Spokane. Wstęp będzie wolny, ale zmieści się tylko pierwszych sześć tysięcy kibiców. Mierzący 216 cm 23-letni Karnowski rozgrywa najlepszy sezon w karierze. Został indywidualnym rekordzistą ligi pod względem liczby odniesionych zwycięstw - ma ich obecnie 137. W głosowaniu kibiców, trenerów i dziennikarzy wybrano go do pierwszej piątki nagrody Senior CLASS, przyznawanej za łączenie sukcesów sportowych z naukowymi oraz pracę na rzecz uczelni. Znalazł się też w piątce najlepszych środkowych NCAA, którzy są nominowani do nagrody Kareema Abdula Jabbara.