Obie drużyny spotkały się w finale playoffs ubiegłego sezonu. Wtedy też górą byli podopieczni Eugeniusza Kijewskiego, którzy wygrali serię 4-2. O niedzielnym zwycięstwie Prokomu zadecydowała skuteczność sopocian w czwartej kwarcie, którą wygrali 18 punktami. Gospodarze byli bardzo dobrze dysponowani rzutowo, często trafiając z dystansu w czym celował Istvan Nemeth. Spotkanie w Sopocie stało na dobrym poziomie i było emocjonujące. Przez pierwsze trzy kwarty trwała wyrównana walka, a osłabiony Anwil - występujący bez czołowego strzelca Litwina Gintarasa Kadziulisa - postawił mistrzowi Polski trudne warunki. Doskonale spisywał powracający do Anwilu po rocznej przerwie Litwin Donatas Zavackas - dobra skuteczność i waleczność pod tablicami, dobrze grali Michał Ignerski i Robert Witka. Po 30 minutach w Sopocie gospodarze prowadzili zaledwie 64:61. O wygranej Prokomu Trefla 92:71 zadecydowała czwarta kwarta i niesamowita skuteczność rzutów zza linii 6,25 m koszykarzy Eugeniusza Kijewskiego (trafili 15-krotnie za trzy punkty), a w szczególności Węgra Istvana Nemetha. Nemeth, dla którego jest to drugi sezon w Sopocie, zdobył 18 punktów, trafiając trzykrotnie w ostatniej kwarcie za trzy punkty. Drugim najlepszym graczem Prokomu był 35-letni Adam Wójcik. - Każdy z nas podszedł do meczu poważnie i zgrał na maksimum możliwości, bo to początek ligi i mocny rywal - powiedział Wójcik, który kilka razy popisowo ogrywał młodszych zawodników Anwilu. - Mieliśmy bardzo dobrą skuteczność rzutów za trzy punkty i to zadecydowało o zwycięstwie. Nie oznacza to, że w każdym meczu będziemy stosować taką taktykę. Gra obwodem to była po prostu odpowiedź na obronę Anwilu, która była bardzo zagęszczona po koszem. Czujemy jeszcze w kościach trudy przygotowania, a przed wszystkim mocnych turniejów towarzyskich przed ligą, ale z meczu na mecz będziemy grać lepiej. Czasu potrzebują szczególnie nowi gracze, ale jestem pewien, że Prokom będzie grał lepiej niż w minionym sezonie - dodał Wójcik. Do sensacji doszło w sobotę w Koszalinie, gdzie miejscowy AZS pokonał Turów Zgorzelec 97:96. Gospodarze prowadzili przez większą część spotkania, ale naszpikowana gwiazdami drużyna ze Zgorzelca systematycznie odrabiała straty. Na siedem sekund przed końcem Turów, po rzucie Andrzeja Pluty (najlepszy zawodnik meczu - 27 punktów), uzyskał pierwsze prowadzenie w meczu 96:95. Trener AZS-u Jacek Gembal wziął czas, a ostatnie słowo należało do nieobliczalnego Amerykanina Chudneya Graya. Gray, który nie zszedł z parkietu nawet na sekundę, zdobył kolejne punkty (w sumie 32), pieczętując zasłużone zwycięstwo akademików. Cenną wygraną na wyjeździe odniosła warszawska Polonia, która pokonała w Bydgoszczy Astorię 79:65, mając najlepszego zawodnika w amerykańskim rozgrywającym Brandunie Hughesie, zdobywcy 26 punktów, który miała także cztery zbiórki i trzy asysty. Udanie ligę rozpoczęły zespoły Śląska Wrocław i Energi Czarnych Słupsk. Wrocławianie pokonali Unię Tarnów różnicą 31 punktów, a Czarni, prowadzenie przez nowego trenera Igora Griszczuka, wygrali z Notecią Inowrocław różnicą 38 punktów. Zobacz wyniki i zdobywców punktów w pierwszej kolejce