Swoją przygodę w tegorocznej edycji LM włocławianie zaczęli od dwóch wyjazdowych porażek z niemieckim zespołem Rasta Vechta i hiszpańskim San Pablo Burgos. Szczególnie w tym drugim spotkaniu dystans dzielący polski zespół od rywali był bardzo duży, bo wyniósł 32 punkty. Wówczas wydawało się, że kolejny sezon w tych rozgrywkach może być dla Anwilu równie trudny niż poprzednie. Drużyna prowadzona przez Igora Milicica borykała się z różnymi problemami. Konieczne były korekty w składzie, a szkoleniowiec na konferencjach prasowych podkreślał często, że niektórzy zawodnicy skupiają się na gwiazdowaniu, a nie na grze. Wydawało się, że rewolucja kadrowa będzie większa. Z tygodnia na tydzień coś zaczęło się jednak zmieniać, poprawiać. Włocławek zaczął uczyć się współpracy z takimi zawodnikami jak Tony Wroten i Ricky Ledo, a oni zaczęli uczyć się Włocławka i europejskiej koszykówki. To - jak na poziom polskiej ekstraklasy - bez wątpienia gracze wybitni, ale i ze swoimi wadami. Gdyby ich nie mieli - graliby w NBA bądź Eurolidze. Są jednak we Włocławku i w kolejnych meczach udowadniali, że mogą prowadzić zespół do sukcesów. Szczególnie cenne w kontekście dalszej części zmagań grupowych wydaje się zwycięstwo na wyjeździe z tureckim Teksutem Bandirma. U siebie Anwil pokonał Pau Orthez i Telenet Giants Antwerpia. W środę - dość pechowo - przegrał bardzo ważne spotkanie z AEK Ateny 77:79. - Nie da się nie odnieść wrażenia, że jeśli byśmy dziś wygrali, to zwycięstwo byłoby w pełni zasłużone. Przeważaliśmy w wielu elementach, od skuteczności z gry, przez zbiórki, asysty, aż do przechwytów. W ostatecznym rozrachunku jednak to oni wygrali mecz. To bardzo nas boli. Trzeba mieć na uwadze, że każdy błąd popełniony w pierwszej, drugiej czy trzeciej kwarcie może mieć wpływ na końcowy rezultat. Grając z zespołem takim jak AEK musimy o tym pamiętać. Chcę pogratulować moim zawodnikom. Grali energicznie, fizycznie, odczytywali, co należy robić w defensywie. Trzeba wyciągnąć z tego meczu wnioski i iść dalej - podkreślił po tym spotkaniu trener Milicić. Jasno to "dalej" definiuje prezes klubu z Włocławka. - Gramy w pucharach, żeby być w nich jak najdłużej. Podtrzymujemy przedsezonową deklarację, że chcemy wyjść z grupy, bo byłby to postęp w porównaniu do poprzedniego sezonu. Nasza grupa jest jednak tak wyrównana, że o tym samym myśli wszystkie osiem zespołów. W mojej ocenie najmocniejsze są Hapoel Jerozolima i AEK, ale reszta spokojnie może walczyć o awans. Tym bardziej szkoda wczorajszego meczu z AEK, ale trzeba przyznać, że było to spotkanie na poziomie Euroligi - powiedział prezes Lewandowski. Dodał, że wiele osób za szybko skreśliło Anwil po dwóch porażkach na starcie rozgrywek. Zgodził się ze stwierdzeniem, że klub uczy się Wrotena i Ledo, ale i oni muszę się dostosować do standardów europejskiej koszykówki. - Jeżeli Igorowi (Miliciciowi - red.) uda się - w kontekście myślenia naszych liderów - wcisnąć kwadrat w kółeczko, to ten zespół będzie maszyną do zabijania, bo mamy gigantyczny potencjał. Oni uczą się Europy, a my myślenia o koszykówce rodem z NBA. Wroten jest w mojej ocenie najlepszym rozgrywającym, który grał w Polsce w ostatnich 10 latach, jeżeli nie w ogóle. Jeżeli ta drużyna stanie się prawdziwym zespołem, to wszystko będzie super - podkreślił Lewandowski. Mecz z AEK pokazał także coś więcej, że w hali we Włocławku łatwo nie będzie nawet wielkim firmom, bo przecież AEK wygrał Ligę Mistrzów FIBA w 2018 roku. Kibice Anwilu przeszli sami siebie i zgotowali rywalom prawdziwe piekło. W następnej kolejce Anwil rozpocznie rewanże od spotkania z niemiecką RASTA Vechta, której uległ na wyjeździe 76:89. To spotkanie - podobnie jak rewanż u siebie z tureckim Teksutem - mogą być kluczowe w kontekście awansu do fazy play off, bo oba zespoły nieznacznie wyprzedzają w tej chwili włocławian w tabeli grupy B. W sezonie zasadniczym w LM walczą 32 ekipy, z których 16 to krajowi mistrzowie. Zakończy się on na początku lutego. Po cztery najlepsze zespoły z czterech grup awansują do play off (1/8 finału), a pozostałe zakończą rywalizację. Faza play off rozpocznie się 3 marca (dwie rundy - 1/8 i 1/4 finału - do dwóch zwycięstw) i wyłoni czterech finalistów. Turniej Final Four (gospodarz zostanie podany w kwietniu 2020) odbędzie się w dniach 1-3 maja. Jego uczestnicy będą walczyć m.in. o nagrodę finansową w wysokości miliona euro. Tomasz Więcławski