W Antwerpii Polacy pokonali kolejno Izrael 75:72, Belgię 66:52 i Włochy 82:79. Wygrać trzy mecze w czterozespołowym turnieju polskim koszykarzom zdarzyło się pierwszy raz od 10 lat. W 2004 roku drużyna trenera Andrzeja Kowalczyka pokonała we Wrocławiu Izrael, Portugalię i Rosję. Z ekipą wracającą z zagranicznych wojaży (wcześniej Polacy uczestniczyli w turnieju w Trydencie oraz spotkali się na wyjeździe w reprezentacją Hiszpanii) nie przylecieli na Okęcie trener Dirk Bauermann, wybrany najlepszym zawodnikiem (MVP) turnieju w Antwerpii Maciej Lampe oraz Thomas Kelati. Wrócił natomiast do kraju Marcin Gortat, który w trakcie przygotowań wyjechał do Stanów Zjednoczonych, by kontynuować rehabilitację kontuzjowanej nogi i poddać się badaniom w Phoenix Suns. - Ta wizyta przede wszystkim zaspokoiła potrzeby klubu. Nie zapominajmy, że jestem nadal zawodnikiem Suns. Ze swojej strony upewniłem się, że z moją stopą wszystko jest w porządku. Przeszedłem tam również wszystkie badania przedsezonowe i wiem, że jestem gotowy do gry w NBA. Stopa jest już wyleczona - powiedział środkowy Phoenix Na razie jednak jedyny Polak grający w NBA nie określił, w jakim stopniu na chwilę obecną jest przygotowany do gry. - Myślę że moja dyspozycja z meczu na mecz będzie się poprawiać, jestem w stanie grać lepiej. Przede wszystkim być lepiej skoncentrowanym. To nastąpi w momencie, gdy będę mógł mieć swoją normalną rozgrzewkę i trochę więcej czasu poświęcę na przedmeczową "rutynę". W Belgii zdążyłem wysiąść z samolotu, zjeść obiad, poleżeć kilkadziesiąt minut i już wyjeżdżaliśmy na mecz. Przed drugim z Włochami też nie miałem szansy się rozgrzać. Atutem Polaków w mistrzostwach Europy mają być "dwie wieże", czyli występujący obok siebie na parkiecie dwaj środkowi - Gortat i Lampe. - Muszę się w związku z tym uczyć nowego stylu gry w kadrze. Rok temu byłem w niej pod koszem sam i praktycznie większość piłek przechodziła przeze mnie, a Michał Ignerski biegał po obwodzie. Teraz jest Maciek. Nie ukrywam, że grać z nim jest mi łatwiej niż z kimkolwiek innym wysokim. To zawodnik bardzo groźny, potrafiący dominować. Oczywiście są jeszcze rzeczy, które w swojej grze musimy poprawić, uczynić z nich nawyk. Do tego potrzeba treningów. Maciek jest obecnie najlepszym wysokim zawodnikiem w Europie. W końcu trafił do Barcelony, elity na kontynencie. Obaj chcemy być liderami, pewne rzeczy między nami zgrzytają, ale i tak wyjdziemy na parkiet i zrobimy wszystko, by drużyna wygrała. Jesteśmy profesjonalistami - zadeklarował Gortat. Zadowolony z ostatnich występów reprezentacji był asystent trenera Bauermanna Adam Wójcik. Pod wodzą niemieckiego szkoleniowca drużyna wygrała cztery z siedmiu spotkań kontrolnych, w tym trzy ostatnie, co oznacza zwyżkę formy. - Założyliśmy sobie, że turniej w Belgii wygrywamy i plan wykonaliśmy. Małymi kroczkami idziemy do przodu. Mam nadzieję, że tak będzie cały czas - powiedział były reprezentant kraju. Po turnieju w Belgii sztab szkoleniowy zdecydował ograniczyć liczbę kadrowiczów z 15 do 13. W Lublinie nie wystąpią w reprezentacji Tomasz Gielo i Damian Kulig. - Niełatwo jest podejmować takie decyzje. Długo wczoraj nad tym dyskutowaliśmy. Wszyscy kadrowicze ciężko pracowali, z ogromnym zaangażowaniem. Tworzymy zgrany kolektyw, wszyscy nawzajem się szanują, na parkiecie i poza nim. Każdy zasłużył na miejsce w reprezentacji. Po turnieju w Lublinie odpadnie jeszcze jeden zawodnik. Wciąż analizujemy różne opcje w ataku i w obronie. W ostatnich sprawdzianach zobaczymy, który z zawodników będzie bardziej przydatny, a który mniej - podkreślił Wójcik. Turniej w Lublinie (23-25 sierpnia) będzie dla "Biało-czerwonych" ostatnim sprawdzianem przed wyjazdem do Słowenii. Ich rywalami będą w nim reprezentacje Ukrainy, Wielkiej Brytanii i Szwecji. - Są jeszcze elementy do poprawienia w grze drużyny. Szwankuje komunikacja między zawodnikami, rotacja w obronie, chociaż z meczu na mecz widać poprawę, także zgranie w ataku. Doszedł przecież do drużyny Marcin Gortat. Te elementy będziemy doskonalić w Lublinie - zakończył Wójcik.