"Spodziewałem się trudnej przeprawy. Nie rozegraliśmy do tej pory oficjalnego spotkania, a pierwszy mecz zawsze jest sporą niewiadomą. Nie możemy oczywiście w naszym przypadku mówić o tremie, bo w zespole jest wielu doświadczonych i ogranych na tym poziomie zawodników, jednak nie mieliśmy zbyt wielu okazji do wspólnych treningów, bo sześciu koszykarzy przebywało na zgrupowaniach swoich reprezentacji. W takiej sytuacji najważniejsze jest, aby wygrywać takie pojedynki" - tłumaczył Ponitka. 25-letni koszykarz nie ukrywał, że Lokomotiw Kubań ma w tym sezonie spore aspiracje, zarówno w Zjednoczonej Lidze VTB, a także w Pucharze Europy, ale jednocześnie podkreślił, że podejście jego zespołu do meczu z Arką nie było właściwe. "To że jesteśmy Lokomotiwem Kubań nie oznacza, że wszyscy będą się przed nami kłaść na parkiecie, a my będziemy odnosić gładkie zwycięstwa. Na każdą wygraną musimy zapracować i udowodnić, że jesteśmy lepszym zespołem nie tylko na papierze. W pierwszej połowie tego zabrakło, spisywaliśmy się bardzo słabo w obronie i pozwoliliśmy gospodarzom rozwinąć skrzydła. Trzecia, a także czwarta kwarta, były lepsze w naszym wykonaniu. Wzięliśmy się wówczas do roboty, zagraliśmy bardziej zespołowo i nie sprawiliśmy Arce prezentu" – dodał. Reprezentant Polski był jednym z wyróżniających się koszykarzy swojej drużyny. Z dorobkiem 13 punktów (trafił sześć z siedmiu rzutów z gry) okazał się drugim strzelcem gości, miał też cztery zbiórki i dwie asysty. Jego notę obniża natomiast pięć strat. W swoim zespole Ponitka wyróżnił jednak Moustaphę Falla. Mierzący 218 cm francuski gigant przebywał na parkiecie tylko przez niespełna 15 minut, ale w tym czasie zdobył 12 punktów. "Moustapha daje nam bardzo dużo w ataku i w trzeciej kwarcie zdominował strefę podkoszową. Arka nie miała na niego odpowiedzi i jego gra dała nam impuls. Francuz zdobył kilka łatwych punktów spod kosza i od tego momentu zaczęliśmy budować naszą przewagę. Tak jednak powinniśmy grać od samego początku, a nie dopiero od drugiej połowy" – zauważył skrzydłowy rosyjskiej drużyny. Ponitka chwalił także zawodników Arki. "Gdynianie rywalizowali u siebie, grali bez presji i nie mieli nic do stracenia, a każdy chce się pokazać na tle bardziej renomowanego zespołu. Gospodarze bardzo dobrze spisywali się w pierwszej połowie, w której zatrzymali nas na poziomie 31 punktów, co jest, biorąc pod uwagę nasz ofensywny potencjał, bardzo dobrym wynikiem" – ocenił. We wtorkowym meczu Ponitka zagrał przeciwko swojemu młodszemu o cztery lata bratu Marcelowi, który zdobył trzy punkty. Napsuł także sporo krwi zawodnikom klubu, w którym występował w latach 2011-13. "Z tamtej drużyny nie było jednak na parkiecie żadnego zawodnika. Wtedy grałem razem z Przemkiem Frasunkiewiczem i Piotrkiem Szczotką, ale oni poszli już w +trenerkę+" - podsumował koszykarz Lokomotiwu Kubań.