Obie drużyny rozpoczęły rywalizację w tych rozgrywkach od zwycięstwa. Gdynianie pokonali w Oldenburgu Ewe Baskets 78:74, a Unicaja wygrała we własnej hali 83:70 z Budocnostią Voli Podgorica. Zawodnicy Arki prowadzili w 4. minucie 4:0, ale w pierwszej kwarcie zdołali powiększyć swój dorobek tylko o dwa punkty. W tej części było mnóstwo chaosu, nie brakowało błędów, strat i niecelnych rzutów. W 15. minucie gdynianie przegrywali 10:21, ale w końcówce znakomicie wypadł Phil Greene (w czwartej kwarcie odniósł kontuzję nogi), który trafił trzy "trójki", a w sumie zdobył w drugiej kwarcie 11 punktów i to głównie dzięki amerykańskiemu rozgrywającemu Arka zeszła na przerwę przy prowadzeniu 30:28. - Graliśmy dosyć niezdecydowanie i szczególnie w pierwszej połowie popełniliśmy dużo błędów. Pomimo słabej, a nawet chwilami fatalnej gry w ataku, co też wynikało z dobrej obrony rywali, wynik był przez długi czas na styku. Unicaja też prezentowała szarpaną koszykówkę, w ich szeregach nie było do przerwy punktowego lidera - przyznał Hrycaniuk. W drugiej połowie faworyzowani goście, triumfatorzy tych rozgrywek z 2017 roku, zdołali jednak wykazać swoją wyższość i zwyciężyli 66:59. - Po wygranej w Oldenburgu czuliśmy się mocni, ale w końcówce to goście podejmowali dobre oraz przemyślane decyzje i nie dali odebrać sobie zwycięstwa. Generalnie nie była to piękna dla oka koszykówka, jednak oba zespoły stanęły na wysokości zadania w obronie - ocenił. W Gdyni spotkali się uczestnicy ostatnich mistrzostw świata, Adamowie Hrycaniuk i Waczyński. Dorobek reprezentantów Polski był podobny - center Arki zdobył osiem punktów, miał pięć zbiórek i asystę, natomiast skrzydłowy hiszpańskiej drużyny zapisał na swoim koncie osiem "oczek", cztery zbiórki i dwie asysty. - W Chinach przeżyliśmy razem wspaniałe chwile, przed pierwszym gwizdkiem sympatycznie sobie porozmawialiśmy, ale w meczu każdy grał dla swojej drużyny i ciągnął wózek w swoją stronę. I to "Waca" cieszył się ze zwycięstwa, a nam przyszło przeżyć gorycz porażki - dodał. W kolejnych meczach PE podopieczni trenera Przemysława Frasunkiewicza zagrają na wyjeździe - w Podgoricy z Budocnostią Voli oraz w Trento z Dolomiti Energią. - To spotkanie pokazało, że każdy kto przyjedzie do Gdyni będzie się musiał solidnie napracować, aby nas pokonać. Unicaja zapewne też wyjechała do domu z przekonaniem, że potrafimy grać w koszykówkę i nasza obrona jest trudna do sforsowania. Wszystkim zespołom jesteśmy w stanie postawić twarde warunki - podsumował. Marcin Domański