W maju 1964 na tournee po Polsce przyjechali gwiazdorzy z NBA prowadzeni przez wybitnego szkoleniowca Reda Auerbacha - m.in. Bill Russell, Bob Cousy, Bob Pettit czy Oscar Robertson. Ta czwórka w latach 1956-65 otrzymała dziewięć z dziesięciu tytułów MVP (ten dziesiąty był dla Wilta Chamberlaina w 1960 r.). Opór im próbowało stawić pięć czołowych klubów w kraju, a zaczęła w hali Gwardii warszawska Legia. Przegrała jednak 76-96 i... było to najniższe zwycięstwo gwiazd z Ameryki oraz najtrudniejsze dla nich spotkanie. Właśnie w tym meczu, które legioniści rozegrali... jedną piątką, wystąpił Stanisław Olejniczak. Od kilku miesięcy był już graczem Legii, od trzech lat - reprezentantem Polski. Najpierw siatkarz, później koszykarz Urodził się jeszcze przed wybuchem drugiej wojny światowej w Zbąszyniu - małym mieście w Wielkopolsce, które leżało przy granicy z Niemcami. Sąsiedni Zbąszynek był już po drugiej stronie granicy. W Zbąszyniu zaczynał też przygodę ze sportem, ale w 1957 roku przyjechał na studia na Politechnice Poznańskiej do stolicy Wielkopolski. Co ciekawe, początkowo trafił do siatkarskiej sekcji Warty Poznań, ale dość szybko zamienił ją na koszykarską w Lechu. I tu pod wodzą Jerzego Patrzykonta od razu sięgnął po mistrzostwo kraju. W "Kolejorzu" rozegrał sześć pełnych sezonów, ale do swojego dorobku dołożył jeszcze tylko dwa medale: brązowy w 1959 r. i srebrny dwa lata później. Jako lechita trafił też do odmłodzonej reprezentacji Polski, którą w 1961 r. przejął debiutujący w tej roli słynny później szkoleniowiec Witold Zagórski. Z kadrą Zagórskiego trzykrotnie wystąpił w finałach mistrzostw Europy - najpierw było dziewiąte miejsce w Belgradzie (1961), później drugie we Wrocławiu (1963) i wreszcie trzecie w Moskwie i Tbilisi (1965). Druga lokata we Wrocławiu była czymś nieoczekiwanym - nie dość, że Polacy szybko wywalczyli kwalifikację do igrzysk olimpijskich w Tokio, to jeszcze w półfinale dość sensacyjnie ograli Jugosławię, w której asem nad asy był genialny Radivoj Korać. I choć Polsce też w półfinale rzucił blisko 30 pkt, to życie dość skutecznie uprzykrzał mu właśnie Stanisław Olejniczak. W starciu o złoto lepszy okazał się Związek Radziecki. - Dziś byśmy mogli powiedzieć, że to taki mocny skrzydłowy, o wzroście powyżej 190 cm. To, z czego słynął na parkiecie, to genialny zmysł taktyczny - wspomina zmarłego koszykarza jego rywal z parkietu Andrzej Słabęcki. - A po latach kulturalny starszy pan, regularnie uczestniczył w spotkaniach legend organizowanych przez Wielkopolski Związek Koszykówki. Jeszcze jakiś czas temu spotkaliśmy się w sklepie, bo mieszkał pod Poznaniem - dodaje Słabęcki. Z Lecha do Legii po kolejne tytuły Po dwóch kolejkach sezonu 1963/64 Olejniczak przeniósł się do Legii Warszawa prowadzonej przez Władysława Maleszewskiego. Wiązało się to też z pracą w wojsku - później przez wiele lat działał w Szefostwie Przewozów Wojskowych, miał stopień pułkownika Wojska Polskiego. W Legii rozegrał kolejnych osiem ligowych sezonów - wywalczył dwa tytuły mistrza kraju (1966, 1969) oraz jedno wicemistrzostwo (1968). Wystąpił w turnieju olimpijskim w Tokio, w którym Polska zajęła szóste miejsce. Jego dorobek w reprezentacji Polski to 121 spotkań i 628 zdobytych punktów. Otrzymał wiele odznaczeń, w tym. m.in. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski.