Kapitan biało-czerwonych po meczu w Pekinie schodził z parkietu z pucharem dla najlepszego zawodnika spotkania (w poprzednich dwóch otrzymał ją Mateusz Ponitka). "Mogę się cieszyć z tego wyróżnienia, ale najważniejsze jest przede wszystkim to, że kończymy pierwszą fazę z upragnionym bilansem 3-0, na co naprawdę ciężko pracowaliśmy. Czy spodziewałem się takiego bilansu? Wierzyłem w to, że damy z siebie wszystko i tak się stało w tych trzech meczach. Kwestią było, czy da to nam komplet zwycięstw. Dało. Możemy teraz spojrzeć w lustro, bo każdy postarał się jak tylko mógł" - podkreślił skrzydłowy Unicai Malaga. Przeciwko Wybrzeżu Kości Słoniowej Waczyński grał 26 minut, zdobył najwięcej w zespole 16 punktów, myląc się tylko przy jednym rzucie z gry i jednej próbie z wolnych (3/4 za dwa, 3/3 za trzy, 1/2 z wolnych). Miał także sześć asyst, zbiórkę przechwyt i dwie straty. W dwóch poprzednich meczach z gry trafił tylko pięć z 18 rzutów. W środę wrócił do swojej dyspozycji rzutowej. "Trudno tłumaczyć, że w ciągu dwóch, trzech dni wszystko się może zmienić. Myślę, że to jest kwestia głowy. Fizycznie na początku turnieju czułem się dobrze, ale nie mogłem do końca się odnaleźć. Nie to jest jednak najważniejsze, tylko fakt, że mogliśmy się cieszyć ze zwycięstw we wszystkich meczach. W każdym zabłysnął ktoś inny. To znaczy, że mamy wiele broni, które po prostu musimy wykorzystywać" - skomentował. Dobrze zagrał kapitan, ale duże wsparcie zespół dostał także od graczy rezerwowych. Gracze wchodzący z ławki zdobyli w sumie 36 punktów, podczas gdy zmiennicy rywali zaledwie osiem. Wyróżniającymi się zawodnikami biało-czerwonych byli Damian Kulig (14 pkt, 7 zb.) i 18-letni Aleksander Balcerowski (8 pkt, 6 zb., 1 as.). Swoje punkty dodali Michał Sokołowski i Łukasz Koszarek (po 6). W końcówce zadebiutował w mistrzostwach świata Kamil Łączyński i miał asystę przy punktach kolegi z pokoju Dominika Olejniczaka, które dały Polsce najwyższe prowadzenie (80:61). "Ogólnie jestem bardzo dumny z naszego zespołu, z tego jak się pokazał tu w Chinach. Każdy dał z siebie sto procent. Wchodzący z ławki wnoszą wiele pozytywnej energii. Pierwsza piątka może wtedy złapać oddech. Każdy za każdego oddaje serce" - zauważył Waczyński, drugi pod względem stażu w reprezentacji (139 występów) i jej najlepszy strzelec (1239 pkt). Reprezentacja Polski w świetnych nastrojach odlatuje w czwartek do Foshanu, gdzie stanie przed szansą awansu do ćwierćfinału. "Czy tworzymy historię? Coś tam z tyłu głowy się rodzi, aczkolwiek zobaczymy, co przyniesie ta najbliższa przyszłość. Na dzień dzisiejszy cieszymy się, że jest to 3-0, że Polacy nas oglądają i się tym ekscytują. Takie było nasze założenie, żeby coś się ruszyło w tym kierunku. Po 52 latach jesteśmy na mistrzostwach świata i staramy się wypaść jak najlepiej" - zaznaczył torunianin. W grupie I w Foshanie obok Polski wystąpi Wenezuela, która w środę wieczorem nieoczekiwanie pokonała w Pekinie gospodarza turnieju Chiny 72:59. W meczu o pierwsze miejsce w grupie B Argentyna wygrała z Rosją 69:61, więc najpierw w piątek o godz. 10 czasu polskiego drużyna Mike’a Taylora zagra z Rosją, a następnie w niedzielę o 14 z Argentyną. "Oczywiście, że jesteśmy w stanie wygrać te spotkania. Jeżeli będziemy grali tak drużynowo jak dotychczas, a myślę, że z każdym meczem jest coraz lepiej. Forma rośnie, każdy nabiera jeszcze więcej pewności siebie, a to jest klucz do lepszej gry" - zauważył kapitan zespołu. Ostatnio Polacy spotkali się z Rosją cztery lata temu na Eurobaskecie we Francji, wygrywając 82:79. "Pokonaliśmy ich w Montpellier i teraz postaramy się zrobić to samo. Będziemy ich oglądali, analizowali ich system gry, będziemy wiedzieć co robią dobrze, a czego nie. Myślę, że ich skład nie jest aż tak mocny jak w 2015 roku. Walczymy o marzenia" - zakończył Waczyński. Z Pekinu - Marek Cegliński