INTERIA.PL: Dochodzą do nas głosy, że zdecydowała się pani zakończyć sportową karierę. Czy to prawda? Elżbieta Trześniewska: - Tak, podjęłam taką decyzję przed paroma miesiącami i już jej nie zmienię. Myślę, że trzeba wiedzieć, kiedy powiedzieć dość. Sądzę, że po zdobyciu w ubiegłym sezonie mistrzostwa kraju z Wisłą Can-Pack sytuacja była do tego idealna. Co wpłynęło na tą decyzję? - Kilka czynników. Myślę, że kluczowym argumentem przemawiającym za decyzją o zakończeniu kariery jest mój wiek. Mam 35 lat, na scene wchodzą coraz młodsze koszykarki, a ja wyznaje zasadę "wszystko albo nic". Interesuje mnie tylko gra na najwyższym poziomie. Z wiekiem organizm jest coraz słabszy, utrzymanie najwyższej formy kosztowałoby mnie teraz bardzo dużo. Na problemy zdrowotne co prawda nigdy nie mogłam narzekać, ale nie chciałam kusić losu. Czy ostatni sezon spędzony w Krakowie, w którym trener Elmedin Omanić z rzadka korzystał z pani usług nie wpłynął na pani postanowienie? - Nie dorabiałabym takiej filozofii. Zdobycie mistrzostwa idealnie zamyka pewien rodział w moim życiu. Poza tym jestem przekonana, że nie musze nic nikomu udowadniać. Miała pani ciekawe oferty na przyszły sezon? - Tak, ale nie chcę zdradzać jakie kluby o mnie zabiegały. Nie brakowało głosów, że zagra pani pod okiem męża w Łódzkim Klubie Sportowym. Rozważała pani taką możliwość? - Nawet przez moment nie brałam takiego rozwiązanie pod uwagę. Wiele lat spędziliśmy w takim układzie i nikomu go nie polecam. Jest bardzo trudny zarówno dla nas, jak i innych zawodniczek. Fakt, współpraca ta była niezwykle owocna, najwięcej nauczyłam się właśnie od męża, ale nie chcieliśmy znów znaleźć się w takiej sytuacji. Jakie plany ma pani na najbliższe tygodnie, miesiące? - Zamierzam wypoczywać, mam wakację. Nareszcie mam czas dla swojej rodziny. Ostatnie lata i ciągłe dojazdy były dla nas niezwykle trudne. Ponadto odwiedzają mnie znajomi, rodzina. Jak zacznie się sezon będę z trybun obserwować swoje koleżanki i zbierać siły na następny etap swojego życia. Jak będzie wyglądał ten etap? Chciałaby pani zostać przy koszykówce pracując w jednym z klubów, a może spróbować sił w dziennikarstwie (oprócz tytułu magistra pedagogiki Elżbieta Trześniewska może pochwalić się ukończonym studium dziennikarskim) - przyp.red)? - Nie zamykam sobie żadnej furtki, ale raczej nie będzie to ani praca trenerska ani dziennikarstwo. Mam pewne plany, a nawet marzenia, ale jeszcze nie czas, by je ujawniać. Na razie ciesze się z czasu spędzonego z rodziną. Rozmawiał: Dariusz Jaroń, INTERIA.PL