Łotysze byli wściekli przed tym spotkaniem, bo liczyli na wygranie grupy i bezpośredni awans do ćwierćfinału mistrzostw świata. Tymczasem zawalili końcówkę swojego pierwszego piątkowego spotkania z Holandią, bo na 3,5 minuty przed końcem prowadzili 15-10, a... przegrali 19-21. Z Polską grali więc o drugą lokatę i teoretycznie łatwiejszego rywala w 1/8 finału. Łotysze odbili sobie końcówkę poprzedniego spotkania Nikt się chyba jednak nie spodziewał, że Polacy zostaną aż tak rozgromieni. Mistrzowie olimpijscy od razu pokazali swoją moc w obronie - odcinali biało-czerwonym drogę pod kosz, nasi musieli próbować z trudnych pozycji. Sami za to byli faulowani przy rzutach i już po chwili było 0-4. Jedyny dobry zryw miał Szymon Rduch, który przez ponad trzy minuty jako jedyny był w stanie trafić do kosza. Było więc 3-6, a wtedy zza łuku przymierzył Nauris Miezis. Nic nie wychodziło Łukaszowi Diduszce, który był ogrywany, a w ataku popełniał błędy, dość szybko poddał się też Paweł Pawłowski. Od stanu 5-11 Łotysze szybko załatwili sprawę, klasą dla siebie był Agnis Čavars. Trzy razy pod rząd trafili za dwa, a mecz też zakończyli takim rzutem. Dość powiedzieć, że rywale oddali w tym meczu 27 rzutów, a Polacy - zaledwie 18. I to przy kiepskiej skuteczności. Mecz 1/8 finału z Mongolią Polacy zagrają w sobotę. Jeśli wygrają, w walce o strefę medalową zmierzą się z także w sobotę z gospodarzem - Belgią. Polska - Łotwa 9-22 Polska: Rduch 5 (1x2), Zamojski 3 (1x2), Diduszko 1, Pawłowski 0. Łotwa: Lasmanis 8 (4x2), Miezis 6 (1x2), Čavars 4 (1x2), Strēlnieks 4.