- Dla nas to mecz ostatniej nadziei. Chcemy ugryźć Prokom, bo ogranie drużyny z Sopotu to dla nas być albo nie być - powiedział drugi trener Żalgirisu, były koszykarz Prokomu (1999 - 2005) Darius Maskoliunas. Zwycięstwo zapewni praktycznie mistrzom Polski awans do drugiej fazy rozgrywek TOP 16. Asseco ma po 7. kolejkach dwie wygrane i pięć porażek, a Litwini pozostają jedynym zespołem grupy B bez wygranej. Dla zespołu z Litwy przegrana oznacza koniec szans na udział w drugiej fazie, a zwycięstwo przedłuża nadzieje na awans do TOP 16. Darius Maskoliunas nie ukrywa, że spotkaniu w Kownie będą towarzyszyć wielkie emocje. - Pewnie, że trochę dziwnie się czuję, że mecz właśnie z Prokomem, moim byłym zespołem, ma dla nas tak wielkie znaczenie, ale taki jest sport. Nie zmienia to faktu, że sentyment do Sopotu zawsze pozostanie, niezależnie od wyniku. Zrobimy wszystko by wygrać. Wierzę, że hala, publiczność będzie naszym atutem - powiedział Darius Maskoliunas, który nie chce zdradzać taktyki Żalgirisu. W Gdańsku w pierwszej rundzie Asseco pokonało Żalgiris 65:60. - W pierwszym spotkaniu w Gdańsku popełniliśmy zbyt wiele błędów - nie trafialiśmy rzutów wolnych, mieliśmy ponad 20 strat, a w czwartej kwarcie nie upilnowaliśmy Logana i Ewinga. Takich błędów nie możemy zrobić teraz. O sytuacji finansowej Żalgirisu nie chcę mówić. Ważne jest to, że krok po kroku idziemy do góry: wygraliśmy ważny mecz z Lietuvosem w lidze, gramy w stabilnym składzie. Jest szansa na udział w drugiej fazie Euroligi, więc musimy ją wykorzystać - dodał Maskoliunas. Koszykarze Sopotu zagrają w Kownie w najsilniejszym składzie z powracającym na parkiet Filipem Dylewiczem, który pauzował w ostatnim meczu Euroligi z powodu kontuzji palca. W minionym tygodniu Asseco z powodu epidemii grypy wśród koszykarzy poprosił władze PLK o przełożenie spotkania ligowego z Bankiem Basketem Kwidzyn.