Mistrz Polski rozpoczął od dwóch wysokich porażek z Bayernem Monachium (73:94) i Unicają Malaga (68:101), ale w kolejnych spotkaniach grał coraz lepiej. Pokonał mistrza Włoch MDP Siena 73:65, przegrał po wyrównanej walce z Galatasaray Stambuł 75:78 "Pierwsze dwa spotkania w Eurolidze to był dla nas - koszykarzy, zespołu, klubu - szok. To zupełnie nowe doświadczenie i wielkie emocje, kiedy słyszysz hymn Euroligi, jesteś świadomy, że uczestniczysz w wielkiej koszykówce, należysz do elity, grona 24 najlepszych drużyn Starego Kontynentu. To wszystko spowodowało, że Stelmet nie był sobą. Wszyscy byli sfrustrowani. W polskiej lidze wiemy, czego się spodziewać: każdy chce wygrać z mistrzem. Euroliga, nie tylko pod względem sportowym, ale i organizacyjnym, to dla nas nowość. Uczymy się jej w każdym meczu" - powiedział trener Mihailo Uvalin, który zielonogórski zespół prowadzi od końca grudnia 2011 roku. Zdaniem serbskiego szkoleniowca zawodnicy i działacze muszą się też oswoić z presją. "Musimy jako zespół nauczyć się, jak radzić sobie z presją i zmiennością nastrojów: i mediów, i kibiców - z hurraoptymizmem po zwycięstwach i "piekłem" po porażce, gdy słyszymy komentarze, że nie nadajemy się do poziomu rozgrywek Euroligi. Chcemy wygrywać dla naszych kibiców, dla polskiej koszykówki, ale także dla siebie, by zawodnicy mieli pozytywne nastawienie do tego co robią, by wierzyli w swoje umiejętności" - dodał. W ostatniej kolejce mistrz Polski był bliski sprawienia sensacji w Pireusie. Ostatecznie przegrał z obrońcą tytułu Olympiakosem 77:79 po rzucie rywali równo z końcową syreną. "Mimo porażki uważam, że to był nasz najlepszy mecz i jestem dumny z koszykarzy. Zrealizowali to, o czym mówiliśmy w szatni, zarówno pod względem taktycznym, jak i mentalnym. Jechaliśmy tam z jednym celem - nie możemy pozwolić, by rywal nas zniszczył. Kiedy wróciliśmy do Zielonej Góry usłyszałem, że lepiej żebyśmy przegrali różnicą 40 punktów niż w takich okolicznościach. Nie zgadzam się z tym. - Spotkanie z obrońcą tytułu, zespołem mającym takie indywidualności jak Vassilis Spanoulis, rozegrane w takim stylu, to kolejny mentalny "zastrzyk" dla zawodników, potwierdzenie, że mogą walczyć jak równy z równym z najlepszymi, że nie są gorsi. To doświadczenie nie do przecenienia. Udowodniliśmy, że trzeba nas szanować, choć oczywiście porażka boli, ale taki jest sport. Widziałem na niedzielnym treningu, że koszykarze nadal to przeżywają. Ja patrzę już w przyszłość, czekam na kolejne spotkanie" - przyznał. W czwartek mistrz Polski zmierzy się w Monachium z wiceliderem grupy C Bayernem. Niemcy prowadzeni przez Serba Svetislava Pesica wygrali trzy z pięciu spotkań. "Jestem realistą, twardo stąpam po ziemi i nie wybiegam myślami do przodu. Mamy matematyczne szanse na awans do fazy Top 16, ale ja nigdy nie bawię się w spekulacje. Mecz w Monachium jest ważny i nie ukrywam, że chcemy sprawić niespodziankę, ale nawet zwycięstwo niczego nie przesądzi. Kluczowe będą jednak spotkania z Unicają, Sieną i Galatasaray. Walczyć będziemy do końca" - zapewnił serbski szkoleniowiec. Zespoły, które nie awansują do drugiego etapu Euroligi wezmą udział - po raz pierwszy w historii - w drugiej fazie Pucharu Europy. Stelmet w minionym sezonie grał w pierwszej i drugiej rundzie tych rozgrywek, pokonując m.in. w ostatnim meczu Lokomotiw Kubań Krasnodar, późniejszego triumfatora i obecnego uczestnika Euroligi. "Pomysł, by zespoły euroligowe, które odpadną po pierwszej fazie rywalizowały dalej w Pucharze Europy uważam za bardzo dobry pod względem sportowym i psychologicznym. Pojawia się nowe wyzwanie, nowa energia. Koszykarze są już mentalnie przygotowani do walki na dwa fronty - w lidze i na parkietach europejskich. Dla naszego klubu, zawodników każde doświadczenie w rywalizacji z europejskimi zespołami jest cenne" - zakończył Uvalin.