Koszykówka w formule trzy na trzy w naszym kraju bardzo mocno na popularności zyskała wraz z igrzyskami olimpijskimi w Tokio. Wówczas nasi panowie pokazali się z naprawdę bardzo dobrej strony i dali sporo emocji. Niestety nie udało się jednak wywalczyć awansu do fazy pucharowej. Legendarny zawodnik okradziony. Wprost trudno uwierzyć, co zabrał złodziej sprzed domu Trzy lata później ambicje Biało-Czerwonych były takie same i tym razem udało się je wypełnić, choć trudno stwierdzić, aby gra naszych orłów była lepsza, niż w Tokio. W Paryżu jednak okoliczności sprawiły, że nasi koszykarze zagrali w fazie play-off. Tam spotkali się ze ścianą w postaci Litwinów. Polki przegrały z Holandią. Tylko czwarte miejsce Ci rozbili naszą reprezentację i wysłali ją do domu. Naszych pań na igrzyskach oglądać nie mogliśmy. Niedługo po tym turnieju przyszła jednak okazja na zdobycie innego medalu, a więc tego mistrzostw Europy. W niedzielę po godzinie 12:00 jasne stało się, że w najlepszym przypadku będzie to brąz, bo Biało-Czerwone boleśnie przegrały mecz o finał z Hiszpankami. Bezos wkracza do akcji, może kupić sportowego giganta. Na stole sześć miliardów dolarów W spotkaniu o brąz czekały na nasze zawodniczki bardzo mocne Holenderki. Rozpoczęło się zaskakująco dobrze dla naszych koszykarek. Po sześciu minutach rywalizacji bowiem Biało-Czerwone prowadziły 8:6, ale chwilę później Holenderki doprowadziły do remisu rzutem za dwa oczka. Zaraz po upływie pięciu minut nasze koszykarki przekroczyły limit sześciu fauli, co było sporym ciosem, bo każdy kolejny niósł za sobą poważne konsekwencje. Wciąż jednak wynik był bardzo wyrównany i Holenderki dalekie były od wywiązania się z ról faworytek. Na cztery minuty do końca mieliśmy bowiem remis 11:11. Niestety jednak od tego momentu Holenderki zaczęły uciekać, razem z brązowymi medalami. Strat nie udało się już odrobić i Polki przegrały 14:21, a mecz zakończył się nieco ponad minutę przed czasem.