Najwięcej punktów: dla Chorwacji - Simon Krunoslav 23, Bojan Bogdanovic 14, Damir Markota 12; dla Ukrainy - Eugene Jeter 19, Wiaczesław Krawcow 15, Serhij Gladyr 13. Chorwaci są w półfinałach po raz pierwszy od 1995 roku, gdy w Atenach zdobyli brąz. Zespół trenera Jasmina Repesy, który był grupowym rywalem Polski w I fazie mistrzostw (Chorwaci wygrali z Polakami 74:70), wygrał po raz ósmy z rzędu. Ukraina, która zagra o miejsca 5-8, nie straciła szans na udział w czempionacie globu. Do Hiszpanii pojedzie siedem najlepszych ekip z EuroBasketu. Na trybunach Arena Stozice zasiadło ponad pięć tysięcy Chorwatów w charakterystycznych biało-czerwonych koszulkach w szachownicę. Dopingowali swoich ulubieńców przez cały mecz, tworząc równie gorącą atmosferę jak kibice słoweńscy. A po zakończeniu meczu razem z koszykarzami odśpiewali pieśń zwycięstwa. Spotkanie było wyrównane tylko w pierwszej kwarcie, po której był remis 22:22. W drugiej pressing Chorwatów w obronie zupełnie rozbił Ukraińców prowadzonych przez byłego szkoleniowca NBA (m. in. Cleveland Cavaliers) Mike'a Fratello. Koszykarze z Bałkanów zdobyli 13 pkt z rzędu i w 18. minucie prowadzili 49:32, a na początku trzeciej kwart nawet różnicą 19 pkt (61:42). Podopieczni Repesy kontrolowali sytuację do końca meczu, utrzymując prowadzenie różnicą 10 pkt. Zawdzięczali to nie tylko swojej grze, ale i nieprzemyślanym akcjom i rzutom z dystansu Ukraińców. Trener Fratello szalał przy linii bocznej, skakał tak energicznie, że wypadły mu z kieszonki koszuli okulary, ale jego uwagi nie potrafiły zmienić stylu gry Ukrainy. W wieczornym meczu Litwa pokonała Włochów 81:77. Najwięcej punktów: dla Litwy - Mantas Kalnietis 17, Renaldas Seibutis 17, Jonas Maciulis 13, Martynas Pocius 11; dla Włoch - Marco Belinelli 22, Alessandro Gentile 15, Andrea Cinciarini 11, Luigi Datome 10. To był najbardziej wyrównany i emocjonujący ćwierćfinał w Lublanie. Walka o każdą piłkę, metr parkietu była równie zacięta jak rywalizacja fanów obydwu ekip na trybunach. Przewagę liczebną mieli kibice z graniczących ze Słowenią Włoch, ale Litwini, choć mniej liczni, nie ustępowali im w głośnym dopingu. Niemalże cały sektor za koszem przykrywały dwie ogromne flagi - jedna w barwach narodowych bałtyckiego państwa, w którym koszykówka jest niemalże religią oraz druga z białą Pogonią na czerwonym tle. Podopieczni trenera Jonasa Kazlauskasa, któremu asystuje szkoleniowiec Trefla Sopot Darius Maskoliunas, lepiej rozpoczęli i prowadzili 9:2 po trzech minutach i 22:15 po pierwszej kwarcie. Kolejne części były wyrównane, a wynik zmieniał się niemalże po każdej akcji. Włochów prowadził duet Marco Belinelli - Andrea Cinciarini, a Litwinów, którzy mieli przewagę pod koszem (wygrali zbiórki 38:25) "napędzali" Jonas Maciulis i Mantas Kalnietis (17 pkt, siedem zbiórek i pięć asyst). Po 20 minutach było 40:39 dla Litwy, a po kolejnej kwarcie Włosi prowadzili 58:57. O sukcesie koszykarzy z nadbałtyckiego kraju zadecydowała dobra obrona na początku czwartej kwarty. Przez blisko sześć minut nie pozwolili Włochom zdobyć punktu, a sami rzucili 15 z rzędu i w 36. minucie prowadzili 72:58. Punkty zdobywał między innymi były zawodnik mistrza Polski z 2012 roku w barwach Asseco Prokom Gdynia Donatas Motiejunas. Wyniki spotkań 1/4 finału Środa Serbia - Hiszpania 60:90 (5:21, 18:27, 16:25, 21:17) Słowenia - Francja 62:72 (12:10, 12:16, 21:24, 17:22) Czwartek Chorwacja - Ukraina 84:72 (22:22, 29:13, 19:26, 14:11) Litwa - Włochy 81:77 (22:15, 18:24, 17:19, 24:19) Pary 1/2 finału Francja - Hiszpania Chorwacja - Litwa