Niedzielne wybory parlamentarne rozgrzewały do czerwoności media tradycyjne i społecznościowe. W obu z nich w ostatnich dniach kampanii aktywny był Marcin Gortat. Podczas debaty wyśmiewał zachowania premiera Mateusza Morawieckiego czy prowadzącego debatę dziennikarza Telewizji Polskiej Michała Rachonia. Były koszykarz twierdził w rozmowie z Onetem, że utrzymanie władzy przez Prawo i Sprawiedliwość skieruje Polskę coraz bliżej ustroju autorytarnego. Wyniki podane w poniedziałkowym late pollu przez IPSOS, a następnie wtorkowe ogłoszone przez PKW musiały go ucieszyć. Przypomnijmy, że choć PiS wygrał, to wydaje się, że może stracić władzę na rzecz opozycji. Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Nowa Lewica będą w sejmie dysponować aż 248 mandatami poselskimi. Były koszykarz w wywiadzie dla WP SportoweFakty wyraził nadzieję, że wprowadzą w kraju zmiany, które jego zdaniem są konieczne. Fatalne wieści dla reprezentacji Polski. Nie ma już odwrotu. Będzie oficjalny komunikat Marcin Gortat: "Liczne zachowania ludzi władzy były niedopuszczalne" - Nie dowierzałem, że po ośmiu latach będzie zmiana i że pójdziemy w lepszym kierunku. Mam głęboką nadzieję, że tak się stanie. I że wreszcie skończy się polsko-polska wojna - powiedział. Cieszy się, że KO nie będzie rządzić samo, bo wierzy we współpracę i kontrolowanie polityków jednej partii przez drugich. Po raz kolejny zdecydował się także skrytykować rząd PiS. - Powstał system, który jest niedopuszczalny. Niszczy on ludzi prowadzących działalność gospodarczą i biznesową. Wiem o czym mówię, bo sam prowadzę biznes. Niedopuszczalne były też liczne zachowania ludzi władzy. Skandal na skandalu - powiedział, wymieniając konieczność wpłacania wielokrotnej składki zdrowotnej przy prowadzeniu kilku firm, tzw. aferę wizową czy negatywne prywatne doświadczenia z działaczami tej partii, o których nie chciał bliżej mówić. Po raz kolejny stwierdził, że Polska obierała "kurs na Rosję czy Białoruś". Burmistrz Alkmaar miała otrzymać pogróżki od Polaków. "Czekamy na ciebie" Podkreślił, że jest dumny i poruszony z powodu tak licznej frekwencji (74,38 proc.). Zaznaczył na koniec, że nie planuje obejmować żadnej posady politycznej. Jego wzmożona aktywność w ostatnich dniach ma wynikać jedynie z "chęci normalnego kraju".