Koszykarze wicemistrza Polski od początku mieli kilkupunktową przewagę nad gospodarzami, ale walka toczyła się w tym spotkaniu nie tylko o zwycięstwo, przedłużające szanse zespołu z Warszawy na awans do drugiej fazy, ale i odrobienie strat z pierwszego meczu. Ta sztuka podopiecznym trenera Wojciecha Kamińskiego się nie udała, choć kilkukrotnie mieli przewagę oscylującą wokół 10 punktów. W drugiej kwarcie prowadzili 33:22 i 35:24, w połowie trzeciej 53:43 po akcjach Raya McCalluma i podkoszowego Geoffreya Groselle’a. Przed czwartą kwartą Legia prowadziła 58:51 i choć rywale zmniejszyli po kilku minutach straty (54:58), to warszawiacy po akcjach Devina Marble’a w połowie tej odsłony prowadzili ponownie różnicą 10 pkt - 64:54, co było dla nich wynikiem satysfakcjonującym. W końcówce rywale trafili jednak dwukrotnie zza linii 6,75 m i nie pozwolili już gościom na ponowne powiększenie przewagi. Warszawiacy mieli więcej przechwytów od rywali i mniej strat, ale po raz kolejny w tym sezonie zawodzili na linii rzutów wolnych - wykorzystali zaledwie 5 z 12 takich prób, a Belgowie 14 z 16. - Cieszymy się bardzo z pierwszego zwycięstwa w sezonie regularnym Champions League. To jest super sprawa. Troszkę szkoda, bo mieliśmy dużą szansę, by wygrać więcej niż przegraliśmy w Warszawie. Musimy w każdym kolejnym meczu walczyć o zwycięstwo, bo jest duża szansa, by wyjść z grupy. Wszystko jest w naszych rękach - powiedział po meczu trener Kamiński. Filou Ostenda - Legia Warszawa 66:71 (16:24, 19:20, 16:14, 15:13) Filou: Tre'shawn Thurman 20, Haris Bratanovic 12, Breein Tyree 9, Vrenz Bleijenbergh 8, Pierre-Antoine Gillet 6, Olivier Troisfontaines 5, Keye van der Vuurst de Vries 4, Simon Buysse 2, Alex Barcello 0, Jesse Waleson 0; Legia Warszawa: Ray McCallum 18, Devyn Marble 16, Geoffrey Groselle 10, Travis Leslie 9, Janis Berzins 5, Dariusz Wyka 4, Grzegorz Kamiński 3, Grzegorz Kulka 3, Łukasz Koszarek 3