Zawodnicy Polskiego Cukru przystępowali do meczu w Finlandii poważnie osłabieni. Trener Sebastian Machowski nie mógł skorzystać z Karola Gruszeckiego, który w piątek przejdzie operację stawu skokowego, i z Bartosza Diduszko, który powinien być gotowy do gry na początku października. Dyrektor sportowy polskiego zespołu Ryszard Szczechowiak przestrzegał przed lekceważeniem rywali oceniając ten zespół, jako wyrównany, solidny i niebezpieczny. Te słowa potwierdziły się w pierwszym meczu. Szczególnie w pierwszej połowie zespół gospodarzy był wyraźnie lepszy i wygrał ją 13 punktami. Torunianie przebudzili się w trzecie kwarcie, ale i tak przegrali wyraźnie - 11 punktami. Żeby zagrać po raz pierwszy w historii w fazie grupowej europejskich pucharów wicemistrzowie Polski w niedzielę w Toruniu muszą odrobić ten dystans. W poprzedniej edycji Ligi Mistrzów, gdy kwalifikacje były czteroetapowe, Polski Cukier odpadł w decydującej rundzie. Mecz w Finlandii - momentami - pokazał, że torunianie mogą toczyć wyrównany pojedynek ze skandynawskim rywalem, ale muszą przede wszystkim popracować nad celnością rzutów z dystansu. Wynik: Karhu Basket (Finlandia) - Polski Cukier Toruń 93:82 (25:16, 29:25, 14:20, 25:21). Najwięcej punktów - dla Karhu: Samme Givens 20, Cameron Jones 17, Alex Thompson 16; dla Polskiego Cukru - Chris Wright 25, Aaron Cel 18, Keith Hornsby 11. Tomasz Więcławski