Wicemistrzowie Polski mieli szanse na zwycięstwo w normalnym czasie gry, ale nie trafili ostatniego rzutu. W dwóch dogrywkach odrabiali straty do rywali, ale brakowało im sekund i centymetrów, by przechylić szalę na swoją korzyść. Trzecią dogrywkę rozpoczęli rzutami za trzy punkty 21-letniego Damiana Jeszke i bohatera meczu Tyrone'a Brazeltona (36 pkt i dziewięć asyst), co pozwoliło im wypracować wysoka jak na to wyrównane spotkanie przewagę (85:79, 90:82). - Wierzyłem do końca, choć widziałem zwątpienie w oczach kibiców. Myślę, że nie tylko ci, którzy byli w hali, ale i fani koszykówki z całej Polski będą pamiętać nasz debiut w Lidze Mistrzów FIBA. Ale zrobiliśmy promocję koszykówki! Emocje naprawdę były wielkie. Mieliśmy też dużo szczęścia, ale i niewykorzystanych rzutów. Nie cieszył się chyba tylko mój pies, bo został sam w domu na tyle godzin. Nie przewidziałem, że tak długo będziemy grać... - dodał Kamiński. Zdaniem 42-letniego szkoleniowca, który już 18. sezon pracuje jako główny trener w drużynach polskiej ekstraklasy, kluczem do wygranej była gra Brazeltona, ale wielki wkład w sukces mieli też jego rodak Darnell Jackson i Jeszke. - Tyrone rozgrał znakomite spotkanie, kierował wszystkim, co działo się na parkiecie. Pod koszami bardzo ważne były zbiórki Jacksona, a w końcówce rzuty z dystansu młodych Jeszke i Macieja Bojanowskiego. Damian bardzo dobrze radził sobie od początku spotkania. Wyszedł w pierwszej piątce zastępując Roberta Witkę, który ostatnio chorował i praktycznie nie trenował - wyliczył szkoleniowiec. Kamiński przyznał, że to nie był jego pierwszy istotny mecz, dodatkowo w debiucie, zakończony kilkoma dogrywkami. Od zwycięstwa po dwóch dogrywkach rozpoczął samodzielna karierę trenerską jako szkoleniowiec Polonii Warbud Warszawa w 2002 r. - Moje pierwsze spotkanie ligowe w roli głównego trenera zakończyło się we Włocławku sukcesem z Anwilem po dwóch dogrywkach. Dodam tylko, że szkoleniowcem rywali był wówczas Słoweniec Andrej Urlep, który w tym samym sezonie poprowadził włocławski klub do pierwszego w historii, i jak na razie jedynego, mistrzostwa Polski - przypomniał.