Spotkanie w hali McCarthey Athletic Center w Spokane znów obejrzał komplet 6000 tysięcy widzów. Kibice gospodarzy przeżyli olbrzymie rozczarowanie. Ich drużyna, jedyna niepokonana w lidze, od czterech tygodni klasyfikowana na pozycji nr 1 w rankingu, doznała pierwszej porażki. Nie udało jej się dokończyć sezonu zasadniczego z czystym kontem. Ostatnim, 19. zespołem w historii ligi, który tego dokonał byli Kentucky Wildcats w sezonie 2014/15. Polski środkowy wyszedł na parkiet w pierwszej piątce, grał 28 minut, trafił cztery z sześciu rzutów za dwa punkty i dwa z sześciu wolnych. Miał także sześć zbiórek (cztery w obronie, dwie w ataku), dwie asysty, blok, dwie straty i trzy faule. Najwięcej punktów dla gospodarzy zdobył Nigel Williams-Goss - 19. W zwycięskim zespole wyróżnił się środkowy Eric Mika, który uzyskał double-double - 29 pkt i 12 zb. Początkowo nic nie zapowiadało niepowodzenia Bulldogs, którzy na początku meczu prowadzili 18:2, trafiając siedem z pierwszych 10 rzutów z gry. Potem już nie byli tak skuteczni. Do przerwy utrzymali jednak korzystny wynik 41:35, a w drugiej połowie jeszcze 58:46. Rywale odrobili jednak straty (60:61) na 8.40 przed ostatnim gwizdkiem sędziów. Po raz pierwszy w całym sezonie podopieczni trenera Marka Few przegrywali w drugiej połowie. Teraz trwała wymiana kosz za kosz. Jeszcze na dwie minuty przed końcem spotkania miejscowi prowadzili 71:69, ale od tego momentu już nie zdobyli punktu. - Gra nie układała się nam tak, jak chcielibyśmy. Spudłowaliśmy zbyt wiele rzutów wolnych i popełniliśmy za dużo strat, by móc zwyciężyć w tak wyrównanym spotkaniu - podsumował szkoleniowiec pokonanych. Koszykarze Gonzagi nie trafili aż 13 z 29 wolnych i popełnili 16 strat. Bulldogs zakończyli swój najlepszy sezon w lidze NCAA z bilansem (29-1) i nadal pozostają jednym z faworytów rozgrywek. Wywalczyli 20. w historii i piąte z rzędu mistrzostwo West Coast Conference. W ostatnich 40 latach pięć zespołów rozpoczynało rywalizację od bilansu 29-0. Cztery z nich awansowało potem do turnieju Final Four, w którym występują cztery najlepsze drużyny. 23-letni Karnowski wrócił w bieżących rozgrywkach do rywalizacji o punkty po długiej przerwie spowodowanej kontuzją kręgosłupa i skomplikowaną operacją, którą przeszedł w USA w sylwestrową noc 2015 roku. Rozgrywa najlepszy sezon w karierze.