Urodziła się 5 lutego 1940 roku w Łodzi, gdzie w barwach ŁKS rozpoczynała koszykarską karierę. Kontynuowała ją potem w Wawelu Kraków, zdobywając już w pierwszym sezonie mistrzostwo Polski (1959) z zespołem prowadzonym przez trenera Michała Mochnackiego. Wysoka, skoczna i waleczna zawodniczka szybko trafiła do reprezentacji Polski, w której w tym samym roku wystąpiła w mistrzostwach świata w Moskwie, gdzie drużyna wywalczyła piąte miejsce. Otworzyło jej to drogę do prowadzonego przez Ludwika Mięttę zespołu Wisły Kraków, z którym w latach 1963-1971 zdobyła siedem tytułów mistrza kraju. Barwy narodowe reprezentowała w pięciu turniejach o mistrzostwo Europy. Drużyna "Biało-czerwonych" zajmowała w nich miejsca: czwarte (1960 - Sofia), szóste (1962 - Miluza), piąte (1964 - Budapeszt), ósme (1966 - Cluj) i wywalczyła brązowy medal (1968 - Messyna). Wystąpiła w sumie w 116 oficjalnych spotkaniach reprezentacji. Ukończyła Akademię Wychowania Fizycznego w Krakowie. Była żoną klubowego kolegi z Wisły, jednego z najlepszych polskich koszykarzy Bogdana Likszy. Jej młodsza siostra Zdzisława Pabjańczyk-Ogłozińska także była zawodniczką klubów ligowych i reprezentacji. Krystyna Likszo po zakończeniu kariery w Wiśle w 1972 roku występowała we Francji w klubach Arras i Stade Francais. Po powrocie do kraju była m.in. wicedyrektorką ds. sportowych w szkole nr 5 w Krakowie, współpracującej z TS Wisła. Za wybitne dokonania została uhonorowana m.in. tytułami Zasłużonego Mistrza Sportu, medalem Zasłużony dla Polskiej Koszykówki, Zasłużony dla Sportu Łódzkiego, Zasłużony dla Miasta Krakowa oraz Srebrnym Medalem za Wybitne Osiągnięcia Sportowe. "Mimo niezbyt wysokiego wzrostu, jak na środkową, była na tyle silna, sprawna i waleczna, że cieszyła się opinią jednej z najlepszych koszykarek na tej pozycji. Obok Janiny Wojtal, Barbary Rogowskiej czy Aliny Szostak przez wiele lat była podporą żeńskiej reprezentacji. To dzięki niej wywalczyliśmy we Włoszech brązowy medal mistrzostw Europy" - przypomniał Andrzej Pstrokoński, który jako początkujący 32-letni trener i aktywny zawodnik, stanął z tą drużyną na podium. Czołowy polski koszykarz lat 60. przytoczył anegdotę z tamtego turnieju: "Graliśmy na Sycylii. Pogoda piękna, mecz wieczorem, więc dziewczyny poszły na plażę się poopalać. Trochę się zaniepokoiłem, że intensywne słońce może im zaszkodzić. Jednak nie zdążyłem nawet zareagować, a już słyszę z sąsiedztwa głos Barbary, bo tak mówiliśmy na Krystynę: "Wracajcie natychmiast do hotelu! Włóczycie się w upale, a za kilka godzin mecz!" Już nie powiem, jakich epitetów używała. W każdym razie wszystkie plażowiczki natychmiast wróciły. Baśka miała autorytet w drużynie". "Była ciepłą, pogodną dziewczyną, a na parkiecie świetną zawodniczką. Trudno się pogodzić, że już jej nie ma wśród nas" - podkreślił Janusz Mróz, były wiceprezes PZKosz. Krzystyna Likszo przyjaźniła się ze zmarłą przed trzema laty z inną znakomitą koszykarką Niną Chłodzińską-Urbaniak. Na jej pogrzebie na warszawskich Wojskowych Powązkach pożegnała ją w imieniu koleżanek z Krakowa, które grały z nią w kadrze: "Mam nadzieję, że tam w niebie znowu stworzysz koszykówkę. Policz, ile już tam jest naszych dziewcząt. Znając twój charakter i temperament, pewnie stworzysz tam i żeński, i męski zespół" - powiedziała.