Klub ze stolicy kontynuuje świetną passę. W meczu 26. kolejki Energa Basket Ligi pokonał na własnym parkiecie Pszczółkę Start Lublin 74-72. Na cztery kolejki przed końcem sezonu zasadniczego Legia zajmuje w tabeli ex quo drugie miejsce ze Śląskiem Wrocław. W trzynastu spotkaniach na własnym parkiecie drużyna Wojciech Kamińskiego odniosła dwanaście zwycięstw, doznała tylko jednej porażki. Przegrała po dwóch dogrywkach z liderem Zastalem Zielona Góra. Zbigniew Czyż, Interia: Mecz ze Startem Lublin nie stał na najwyższym poziomie, ale w końcówce spotkania to pana drużyna lepiej wytrzymała próbę nerwów. Wojciech Kamiński, trener Legii Warszawa: W ostatnich fragmentach tego wyrównanego meczu popełniliśmy mniej błędów. Przez pierwsze trzy kwarty obydwa zespoły męczyły się ze zdobywaniem punktów, pod tym względem czwarta kwarta była najlepsza. Szkoda, że mecz nie był porywającym widowiskiem. Po dłuższej przerwie na spotkania reprezentacji i finałowy turniej Pucharu Polski najważniejsze było dla nas zwycięstwo. To był mecz za przysłowiowe cztery punkty. Takie mecze też trzeba umieć przepychać, wygrywać. W tym sezonie wasza hala jest prawdziwą twierdzą nie zdobycia. - Na pewno cieszy nas taka seria. Myślami jesteśmy już jednak powoli przy czekających nas wkrótce play-offach. W naszej grze są jeszcze pewne elementy do poprawy, a w tej najważniejszej części sezonu chcemy coś znaczyć. Do meczu ze Startem przystąpiliście po trzech tygodniach przerwy w rozgrywkach ligowych. Nad czym w ostatnim czasie skupialiście się przede wszystkim na treningach? - Tak naprawdę w pełnym składzie trenujemy dopiero od wtorku. W ostatnim czasie mieliśmy w zespole sporo kontuzji. To było na pewno widać w naszej grze. Trzeba będzie teraz troszkę odpocząć i złapać świeżość na play-offy. Ci co w ostatnim czasie ciężko pracowali, bo byli zdrowi, odczuwają trochę zmęczenia w nogach. Na początku lutego pozyskaliście doświadczonego 35-letniego Rosjanina, Walerija Lichodieja. Jest pan zadowolony z jego postawy? - Jestem zadowolony ze wszystkich zawodników, z Walerija również. Myślę, że może grać jeszcze lepiej, czyni postępy z każdym meczem. Potrzebujemy go, zwłaszcza teraz przy kontuzji Earla Watsona. Czy przed sezonem spodziewał się pan, że aż tak dobrze będziecie się prezentować w trakcie obecnych rozgrywek? Bilans Legii to 18 zwycięstw i 8 porażek. - To wynika z dobrej pracy wszystkich, zarówno sztabu szkoleniowego jak i zawodników. Na początku mało kto w nas wierzył. My trochę z niedowierzaniem patrzyliśmy na wyniki. Każde zwycięstwo budowało i wciąż buduje nasze morale. Będę jednak trochę malkontentem i nie popadałbym w hurraoptymizm, choć cieszymy się ogromnie. Wielkie podziękowania dla zawodników, bo mnóstwo poświęcenia i zdrowia włożyli w ten sezon. Postawa zespołu tym bardziej godna docenienia, że w trakcie sezonu w Legii były spore roszady kadrowe. Odeszły dwie czołowe postacie, Michał Sokołowski i Justin Bibbins. Trzeba było też odpowiednio wkomponować do drużyny nowych koszykarzy. - Przy zamieszaniu kadrowym oraz budżecie jaki mamy raczej skazywani byliśmy tylko na marzenia o play-offach i walkę o utrzymanie. Cieszymy się jednak bardzo, że tym wszystkim niedowiarkom trochę utarliśmy nosa. Czasami bywa jednak tak, że w sezonie zasadniczym zespoły grają dobrze, odnoszą seriami zwycięstwa, a potem w play-offach nagle coś się zacina. Nie obawia się pan takiego scenariusza w waszym wykonaniu? - Na razie jesteśmy przeszczęśliwi, że jesteśmy w najlepszej ósemce ligi. Co będzie dalej? Będziemy się martwić za miesiąc. Praktycznie wszyscy się wzmacniają, my pozyskaliśmy Lichodieja. Jestem pewien, że musimy grać jeszcze lepiej, żeby w ostatniej części sezonu coś znaczyć. Mija rok, od kiedy jest pan w Legii trenerem. Jak by pan podsumował te ostatnie dwanaście miesięcy? - Myślę, że to był bardzo udany rok. Jestem na pewno zadowolony. Klub jest świetnie zorganizowany, pieniądze są wypłacane zawsze na czas. Jest wiele osób w klubie, które naprawdę żyją koszykówką. Mamy też wiernych kibiców i to jest świetna sprawa. To wspaniałe móc pracować w takim klubie i do tego odnosząc dobre wyniki. Gdyby tego nie było mogłoby być różnie. Trzeba pamiętać, że Legia to jest Legia i presja tutaj jest naprawdę spora. Czy takim pana cichym celem i marzeniem jest w tym sezonie mistrzostwo Polski z Legią? - Zawsze mam taki cel. Przede wszystkim chciałbym jednak wygrywać każdy kolejny mecz i na tym się skupiamy. Rozmawiał Zbigniew Czyż