Fakt, że kilku czołowych młodszych kadrowiczów z wyjazdu na ME wykluczyły kontuzje, czy też inne kwestie (jak przygotowania Marcina Gortata do sezonu w NBA), ale czy to normalne, że w blisko 40-milionowym kraju nie sposób uzbierać 12 utalentowanych koszykarzy? Odpowiedź nasunie się sama kiedy przyjrzymy się bliżej składom zespołów Dominet Bank Ekstraligi. Nie licząc zawodników z podwójnym obywatelstwem, po parkietach DBE biega aż 95 zagranicznych koszykarzy! Prawdziwym rekordzistą jest ASCO Śląsk Wrocław zatrudniający 10 stranierich (i ośmiu Polaków). Siłę oddziaływania obcokrajowców widać nie tylko po statystykach ligowych (zajmują pierwszych 15 miejsc na liście najlepszych strzelców), ale i po przeciętnych wynikach kadry narodowej. W opinii zarówno kibiców jak i ekspertów awans reprezentacji na ostatnie ME został odebrany niemalże w kategoriach cudu, a na kolejne w 2009 roku załapaliśmy się chyba tylko dlatego, że je organizujemy. Podobnie przedstawia się sytuacja w lidze kobiet. W Ford Germaz Ekstraklasie występują 53 zawodniczki z innych krajów. Cześć z nich - jak Chamique Holdsclaw, Anna DeForge, Candice Dupree, czy nowa twarz w Lotosie PKO BP Gdynia, reprezentantka USA, Alana Beard - stanowi pierwszy garnitur byłych lub obecnych gwiazd amerykańskiej WNBA, od których nasze koszykarki mogą się wiele nauczyć, ale cóż z tego, skoro reprezentacja od lat stacza się po równi pochyłej. Szkolenie młodzieży w większości klubów leży i kwiczy, a działacze, kiedy tylko sponsor sypnie groszem, idą na łatwiznę ściągając do kraju ukształtowane i gotowe do gry zawodniczki. - W takiej sytuacji trener niejednokrotnie nie szkoli, a bardziej zajmuje się rozeznaniem przeciwnika, taktyką i ustawieniem zespołu. Oczywiście to też trudna praca, ale brakuje tej od podstaw, a to się odbije czkawką. Znacznie obniży się poziom naszych zawodniczek, a kadra będzie coraz słabsza - przestrzegał w rozmowie z Interia.pl przed startem rozgrywek były już trener Wisły Can-Pack Kraków, Tomasz Herkt. Problem leży w konflikcie interesów między dobrem klubu a reprezentacji. To zrozumiałe, że zamiast "tracić czas" na szkolenie działacze wolą postawić na sprawdzone rozwiązania i - zgodnie z prawem rynku - sięgnąć po najlepszych (i najlepsze) za kwoty, którymi dysponują. W końcu ich rozlicza się za wyniki zespołów w lidze i europejskich pucharach, a nie po osiągnięciach kadry. W odróżnieniu od lig koszykarzy i koszykarek złoty środek udało się chyba znaleźć na siatkarskich parkietach. Reprezentacje biją na głowę kadry koszykarskie, a w ligach dominują Polki i Polacy. Prowadząca w tabeli Polskiej Ligi Siatkówki PGE Skra Bełchatów zatrudnia czterech obcokrajowców, a lider DBE, PGE Turów Zgorzelec aż dziewięciu. Natomiast w ligach pań liderki FGE, Lotos PKO BP Gdynia miały w tym sezonie w swoich szeregach łącznie ósemkę zawodniczek spoza Polski, podczas gdy przewodzące rozgrywkom Ligi Siatkówki Kobiet siatkarki BKS Aluprof Bielsko-Biała w ogóle nie potrzebują do osiągania sukcesów zagranicznego wsparcia!