Wydarzenie przyciągnęło sporą uwagę i pozwoliło na nowo wzbudzić sportowe emocje. Zresztą już od pierwszego meczu dało się to zauważyć. Oprócz przedstawicieli krakowskiej koszykówki, gościnnie wystąpili również zawodnicy oraz zawodniczki z Rzeszowa. - Impreza była świetna. Trzeba pogratulować organizatorom samej inicjatywy, a mnie pozostaje tylko podziękować za zaproszenie - powiedziała po zakończeniu tych wyjątkowych zmagań Ewelina Kobryn, która w sportowej karierze zdobywała tytuły mistrza Polski, Rosji, Hiszpanii, ligi WNBA, a także wygrywała Euroligę. Razem z koleżankami z Wisły stworzyła nieprawdopodobne widowisko w pojedynku z gospodyniami, Koroną Kraków. Po stronie Korony do rywalizacji przystąpiły m in.: olimpijka z Sydney 2000, Anna Wielebnowska i Edyta Krysiewicz, która jeszcze w 2009 roku rozgrywała oficjalny mecz w reprezentacji Polski. Starcie zakończyło się wygraną Wisły 69:68, a decydujący kosz padł równo z końcową syreną. Rzut Małgorzaty Downar-Zapolskiej dobiła wówczas Patrycja Czepiec. W ten sposób powróciły czasy, gdy krakowska koszykówka święciła największe triumfy. - W czasach kariery motywacją było zostanie najlepszym w Polsce. Po to walczyłyśmy o zwycięstwa - wspomina Downar-Zapolska i po chwili dodaje. - Tu wygrana nie była najważniejsza. Jednak radość po końcowej syrenie bardziej przypominała tą, z awansu do fazy finałowej. To stwierdzenie dotyczy także panów. Gospodarze, Korona Kraków zostali wzmocnieni przez Tomasza Bżykota, a ten zaczął dowodzić zespołem, jakby walczył o mistrzostwo Polski... juniorów. Wielka energia i zaangażowanie podobały się wszystkim. Warto podkreślić, że z dobrej strony pokazali się również byli gracze Hutnika Kraków, który jeszcze w latach 90. gościł w krajowej elicie. Wśród nich znalazł się pochodzący z Tarnowa Wojciech Majchrzak. On, podczas wieloletniej kariery, również miał okazję pożytkować swoje umiejętności dla reprezentacji Polski. - Ja wciąż się ruszam! Gram w amatorskiej lidze, z chłopakami z Krakowa jeździmy na turnieje - zapewnia. To dało się zauważyć. Uczestnicy meczu legend udowodnili, jak piękna dla oka może być koszykówka, w której dominuje myślenie, a nie siła fizyczna. - Czapki z głów przed wszystkimi uczestnikami, którzy zdecydowali się wybiec na boisko. Poziom absolutnie wykroczył poza oczekiwania, była kapitalna atmosfera i właśnie w ten sposób warto pokazywać koszykówkę. To czyste uczucia, pasja, a w tym wypadku również doświadczenie z rywalizacji na światowych arenach - podsumowuje Barbara Grabacka-Pietruszka, niegdyś zawodniczka Korony, a obecnie prezes sekcji koszykówki kobiet w Koronie Kraków. Autor: Adam Popek