- Niedawno w USA podpisałem list intencyjny. Teraz wysłałem wszystkie potwierdzenia umowy, w myśl której otrzymam na tej uczelni czteroletnie stypendium. Wyjadę pod koniec sierpnia - powiedział Karnowski. Mierzący 214 cm środkowy, który w 2010 roku z reprezentacją prowadzoną przez trenera Jerzego Szambelana wywalczył w Hamburgu wicemistrzostwo świata do lat 17, był obiektem zainteresowania wielu drużyn, także czołowych klubów europejskich. Postawił jednak na grę za oceanem i przygotowywał się do tego od pewnego czasu, m.in. zaliczając test SAT, czyli amerykańską maturę dla cudzoziemców. Teraz jest właśnie w trakcie zdawania egzaminu dojrzałości w kraju. - Tylko z amerykańskich uczelni otrzymałem około 30 ofert. W większości przypadków od razu odmawiałem. Nawet tak renomowanym firmom jak Duke czy Kentucky State, które miały już praktycznie skompletowane składy, gdy ostatnio się do mnie odezwały. Mogłem tam liczyć najwyżej na miejsce na końcu ławki rezerwowych. Od początku właściwie wybierałem między Gonzagą a California Berkeley - zaznaczył. W tej drugiej uczelni, gdzie profesorem slawistyki był Czesław Miłosz, w latach 90. studiowała i grała w koszykówkę m.in. była reprezentantka Polski Patrycja Czepiec. Co przesądziło, że osiemnastolatek z Torunia wybrał Gonzaga Bulldogs? - Świadomość tego, co mnie tam czeka - tłumaczy. - Ich podstawowy środkowy Robert Sacre, bardzo dobry zawodnik, zgłosił się właśnie do draftu w NBA, więc zespół będzie potrzebował nowego na tę pozycję. To dla mnie komfortowa sytuacja. Wiem, że mogę liczyć na sporo minut gry i zdobywanie boiskowego doświadczenia, co gwarantują mi szkoleniowcy. Główny trener Mark Few i jego asystent Tommy Lloyd od mistrzostw świata juniorów w Hamburgu nie spuszczają z oka utalentowanego Polaka. W kwietniu pofatygowali się nawet do Legionowa, gdzie Siarka Jezioro Tarnobrzeg z Karnowskim w składzie rozgrywała ostatni mecz w ekstraklasie z AZS Politechniką Warszawską. W myśl restrykcyjnych przepisów NCAA nie mogli go obejrzeć z trybun, bo było to spotkanie ligi zawodowej, ale po meczu i potem, podczas kilkudniowego rekonesansu koszykarza w USA, mieli dużo czasu na omówienie wszystkich szczegółów. Gonzaga słynie przede wszystkim z jednego absolwenta - legendarnego mistrza asyst w NBA, członka Dream Teamu z Barcelony Johna Stocktona, ale uczelnię tę kończyli także solidni środkowi - reprezentant Francji Rony Turiaf, grający obecnie w Miami Heat czy brazylijski kadrowicz Joao Paulo Batista z francuskiego Le Mans, a także obrońca Memphis Grizzlies Jeremy Pargo. W obecnym składzie są natomiast... syn Stocktona David oraz 19-letni kanadyjski rozgrywający Kevin Pangos. - Obecność Kevina w składzie to dla mnie sprzyjająca okoliczność - zaznaczył Karnowski. - Jesteśmy kolegami od mistrzostw w Hamburgu; w zeszłym roku graliśmy w reprezentacji reszty świata przeciwko drużynie USA podczas tradycyjnego Nike Hoop Summit w Portland. Dobrze rozumiemy się na boisku, będę mógł liczyć na jego podania. Karwowski zdecydował się pójść drogą kilku byłych i aktualnych reprezentantów Polski, mających w swojej karierze etap studiów w USA. Pierwszy był Jacek Duda, który podczas tournee kadry jesienią 1982 roku pozostał w Stanach Zjednoczonych i w latach 1984-87 grał w zespole Providence, docierając w ostatnim sezonie do turnieju Final Four rozgrywek akademickich (trenerem tamtego zespołu był słynny Rick Pitino). Do Providence trafili w latach 90. Maciej Zieliński i Piotr Szybilski. W Villanova grał Rafał Bigus, w Missisipi State Michał Ignerski, a w Cincinnati Adam Hrycaniuk. Żaden nie trafił do NBA, chociaż takie były oczekiwania kibiców. - Ja też nie wiem, co mnie czeka, chociaż myślę, że był to z mojej strony przemyślany krok. Przede mną ogrom pracy, żeby zamienić masę tłuszczową na mięśnie, stać się szybszym, bardziej mobilnym. W USA gra jest szybsza, bardziej rwana, z wieloma pojedynkami "jeden na jednego". Sam jestem ciekaw, jak się do niej zaadaptuję - powiedział nowy nabytek Gonzagi.