"Było dużo przyczyn niepowodzenia i skupianie się na jednym konkretnym czynniku nie ma sensu. Potrzebna jest gruntowna analiza wszystkich meczów i całego okresu przygotowań, by w przyszłości nie powielać błędów" - powiedział Koszarek. Polacy zajęli czwarte miejsce w tabeli grupy C z bilansem czterech zwycięstw i czterech porażek. Nie udało im się wygrać ani jednego spotkania na wyjeździe. "Wyjazdowe mecze wygrywa się dobrą obroną i "głową", a zabrakło obu tych elementów. Nie byliśmy zgrani. Przygotowania były zbyt krótkie, nie rozegraliśmy tak naprawdę żadnego turnieju w pełnym składzie. To nie jest tak, że przyjeżdżamy po rocznej przerwie na kadrę i wszystko od razu działa, tym bardziej, że był nowy trener, inni zawodnicy. Tak naprawdę drużyna docierała się w eliminacjach, a nie w okresie przygotowawczym. Zabrakło czasu na scementowanie zespołu" - dodał. Koszarek po kontuzjach Krzysztofa Szubargi i Michała Chylińskiego był jedynym nominalnym rozgrywającym. "Jestem tak samo odpowiedzialny za porażki, jak inni. Wszyscy zawiedli: i zawodnicy, i trenerzy, bo nie zdołaliśmy wywalczyć awansu, a tego się od nas oczekiwano. Sami tego oczekiwaliśmy. Nie czułem dodatkowej presji, gdy zostałem jedynym typowym rozgrywającym w kadrze. Wiedziałem, że muszę wytrzymać, choć grałem więcej niż pozwalało na to przygotowanie fizyczne. Starałem się. Momentami było dobrze, ale popełniałem też błędy" - ocenił. W decydującym meczu kwalifikacji z Belgią (67:70) momentami zastępował go w tej roli nominalny skrzydłowy Thomas Kelati. "Nie radził sobie źle z rozgrywaniem, ale tracił przez to walory strzeleckie. Poza tym nie stawialiśmy mu dobrych zasłon, więc trudno mieć pretensje do niego" - dodał Koszarek. Rozgrywający włoskiej drużyny Pepsi Juve Caserta nie kryje rozgoryczenia i na razie nawet nie chce myśleć o przyszłorocznych barażach o awans do ME. "Jestem bardzo, bardzo zawiedziony. Nawet nie chce mi się teraz myśleć o barażach, choć wiem, że za rok awansować do finałów będzie o niebo trudniej niż teraz. Mam nadzieję, że po kwalifikacjach wszyscy sobie uświadomili, że z polską koszykówką nie jest dobrze. To jedna dobra wiadomość po eliminacjach, jeśli tak można powiedzieć. Trzeba wiele zmienić, jest pole do popisu dla działaczy, polskiej ligi, zawodników" - dodał.