Jeremy Sochan urodził się 20 maja 2003 roku w Oklahomie jako syn Polki Anety Sochan i Amerykanina Ryana Williamsa. Oboje grali w koszykówkę, choć żadne z nich nie dotarło na taki poziom, jaki już w wieku 19 lat osiągnęło ich dziecko. Kiedy Jeremy miał 14 lat, dokładnie w dniu urodzin, Ryan zginął w wypadku samochodowym. Już wcześniej wraz z matką przeniósł się natomiast do Wielkiej Brytanii. Jednocześnie na wakacje jeździł do Polski, w której odwiedzał rodzinę, przede wszystkim ukochaną babcię. Sochan mieszkał także przez rok w Niemczech i grał dla Ratiopharmu Ulm w tamtejszej trzeciej lidze. To był kluczowy moment w karierze Sochana. Ekspert nie ma wątpliwości: Mogłoby go już nie być Od najmłodszych lat koszykarz nasiąkał różnymi kulturami. Ma obywatelstwo polskie i amerykańskie, poza tym również brytyjską rezydenturę. - Jestem obywatelem świata - trochę Amerykaninem, trochę Anglikiem, trochę Polakiem. Ta wielokulturowość bardzo mnie wzbogaca. Ludzie wypowiadają moje nazwisko w różny sposób. Słyszę "Sochan", słyszę "Soczan", a także "Sokan". Jeśli mogę, to poprawiam ich na "Sochan", ale właściwie nie ma to większego znaczenia. Najważniejsze to rozumieć samego siebie, wiedzieć skąd się jest i komu co się zawdzięcza. Jeśli to wiesz, to nie przejmujesz się tym, jak jesteś określany. Ja wiem, kim jestem - opowiadał w czerwcu 2022 roku Sochan na łamach Sport.pl. Patriotyzm i kosmopolityzm. Sochan tańczy z pozornymi sprzecznościami Jeremy tańczy z pozornymi sprzecznościami niczym wytrawny żongler. Jest namacalnym dowodem na to, że patriotyzm i kosmopolityzm - pojęcia tak często polaryzujące społeczny dyskurs - mogą iść ze sobą w parze, jeśli tylko podejdzie się do nich w odpowiedni sposób. Sochan świetnie odnajduje się w globalnym biznesie pod egidą NBA. W swoich mediach społecznościowych często używa języka angielskiego i odnosi się do spraw ogólnoświatowych. Jednocześnie potrafi na przykład opublikować zrzut ekranu ze swojego telefonu, w ten sposób informując kibiców, że właśnie... słucha muzyki Zenona Martyniuka. Swoje zainteresowanie polskimi sprawami udowodnił także w połowie października, kiedy wziął udział w wyborach parlamentarnych. Z San Antonio pojechał wraz z rodzicami do Austin (130 kilometrów), aby stawić się przy urnie. Multikulturowość Jeremiego bardzo celnie podsumował na naszych łamach ojczym zawodnika, Wiktor Lipiecki. Jakub Żelepień, Interia