Mężczyzn poznaje się po tym jak kończą, nie zaczynają, ale wygrana na inaugurację turnieju Eurobasket i to z czeskimi gospodarzami i to aż 99:84 to doskonały początek reprezentacji Polski w koszykarskich mistrzostwach Europy. Polacy nie byli faworytami w meczu z Czechami w pierwszym meczu mistrzostw Europy w koszykówce. Gospodarze grali u siebie w Pradze, dodatkowo Biało-Czerwoni nie mają takiej gwiazdy jak Tomas Satoransky. Zawodnik Washington Wizards zakończył mecz ze wstydliwym zerowym dorobkiem punktowym. Koszykarz z NBA znalazł się w głębokim cieniu polskich liderów - Mateusza Ponitki, AJ Slaughtera i Aleksandra Balcerowskiego. Wspaniały sukces Polaków! Czesi pokonani aż 99:84 Pierwsza kwarta zdecydowanie na korzyść Polaków, którzy zdobyli prawie 30 punktów i 11-punktową przewagę. Bardzo energetyczny był zwłaszcza początek Biało-Czerwonych, gdy ciężar zdobywania punktów wzięli na siebie Aleksander Balcerowski (7 punktów, po 4 asysty i zbiórki w pierwszej połowie), a zwłaszcza Mateusza Ponitka, który miał na koncie aż 13 oczek w pierwszej kwarcie, do których dorzucił trzy asysty. Było nawet 20:7 dla Polski, nic dziwnego, że już po 4 minutach i 20 sekundach czeski trener Ronen Ginzburg nie miał innego wyjścia i wziął czas. Po stronie czeskiej wynik trzymał Patrik Auda, który zdobył 6 punktów, ale ta część meczu to był koncert gry Polaków. W drugiej kwarcie Ponitka zdobył tylko punkcik, ale nie tylko to sprawiło, że nasza przewaga zaczęła topnieć w błyskawicznym tempie. Przede wszystkim Czechom zaczął "siedzieć" rzut z dystansu, trzy razy trafili zza linii 675 cm, a nasza przewaga stopniała do jednego punktu - 36:35. Szybko odpowiedział Michał Sokołowski również za trzy, ale wynik był już bardzo bliski remisu. Na trzy minuty przed końcem połowy, gospodarze wyszli pierwszy raz na prowadzenie - 40:41. Zaraz "trójką" odpowiedział AJ Slaugther i poprawił blokiem Dominik Olejniczak. Połowa meczu to idealny remis 46:46. Początek drugiej połowy przypominał pierwszą kwartę - siedem punktów Slaughtera, poprawił czterema Balcerowski i wyszliśmy na 9-punktowe prowadzenie 64:55. Na tym etapie meczu dwucyfrowe zdobycze miało aż czterech naszych zawodników. Czesi doszli na cztery punkty, ale wówczas akcją "2+1" popisał się rezerwowy polski rozgrywający, Jakub Schenk w pierwszej swojej akcji, przechwyt zaliczył Aaron Cel i znów byliśmy nieco bardziej bezpieczni. Trzecia część spotkania skończyła się prowadzeniem Polski 69:63. Po faulu technicznym polskiego kapitana deficyt gospodarzy stopniał do trzech oczek - 79:76. I znów Mateusz Ponitka wystąpił w roli głównej - akcja "2+1" było 82:76 na cztery minuty przed syreną końcową. Po "trójkach" Slaughtera i Ponitki było 90:81 na dwie minuty przed zakończeniem spotkania. Końcówka to pewna gra Polaków i triumf aż 99:84. W kolejnym meczu Polska już jutro zagra z Finlandią o godz. 14. W pierwszym meczu naszej grupy Finlandia właśnie po dogrywce uległa Izraelowi 87:89. W wieczornym meczu Serbia zagra z Holandią. Do dalszych rozgrywek kwalifikują się cztery najlepsze zespoły z każdej sześciozespołowej grupy. Czechy - Polska 84:99 (18:29, 28:17, 17:23, 21:30) Czechy: Vesely 17, Bohacik 13, Hruban 8, Kriż 4, Satoransky 0 - Auda 10, Peterka 9, Krejci 6, Sehnal 6, Balvin 6, Kyzlink 5 Polska: Ponitka 26, Slaughter 23, Balcerowski 14, Sokołowski 12, Dziewa 0 - Michalak 10, Cel 4, Garbacz 3, Schenk 3, Zyskowski 2, Olejniczak 2. Maciej Słomiński, Interia