W pierwszym zaciętym meczu czeska drużyna wygrała przed własną publicznością jedynie 82:77. W rewanżu zespół ZVVZ USK nie miał jednak żadnych problemów z odniesieniem drugiego zwycięstwa. W Pradze w ekipie gospodyń zagrała była rozgrywająca Lotosu Portugalka Ticha Penicheiro, która później przeszła do Galatasaray Stambuł. W listopadowym spotkaniu w czeskiej drużynie zabrakło także dwóch Amerykanek, Lindsay Whalen i DeLishy Milton-Jones. Ta druga, która jest najskuteczniejszą i najlepiej zbierającą koszykarką ZVVZ USK (notuje średnio 15 punktów oraz 7,7 zbiórki na mecz), nie przyjechała również do Gdyni. Pierwsze spotkanie koszykarki Lotosu przegrały w ostatnich stu sekundach meczu. Zadecydowały o tym dwa z rzędu rzuty z dystansu Evy Viteckovej, która w sumie zdobyła wtedy 24 punkty. W rewanżu 30-letnia skrzydłowa ponownie była najskuteczniejszą zawodniczką swojej drużyny. Wbrew deklaracjom gdynianki zagrały bez determinacji w obronie i sprawiały wrażenie, jakby wyszły na trening, a nie na swój ostatni w tym sezonie mecz Euroligi. Grające na luzie i z polotem koszykarki z Pragi nie natrafiły na żaden opór ze strony rywalek i bezkarnie mogły zdobywać punkty. Jeśli nie udało im się tego uczynić zza linii 6,75 metra, a do przerwy trafiły siedem razy za trzy (gospodynie odpowiedziały tylko jednym takim rzutem), to popisywały się skutecznymi dograniami pod kosz. 24 punkty świetnie dysponowana Viteckova miała na koncie już w 15. minucie, kiedy przyjezdne prowadziły 46:23. Po chwili po trafieniu Fridy Eldebrink było już 51:23 dla ZVVK USK. Pozbawionym ambicji gdyniankom grać się specjalnie nie chciało i w tym momencie ten mecz można było uznać za rozstrzygnięty. W końcówce trener gości Lubor Blażek mógł oszczędzić swoje najlepsze zawodniczki. W Lotosie nie wystąpiła chora Geraldine Robert, ale to nie może być żadnym usprawiedliwieniem fatalnej postawy zespołu, który stracił najwięcej punktów ze wszystkich rozegranych do tej pory meczów. Poprzedni niechlubny rekord gdynianki "pobiły" 19 stycznia w przegranej u siebie 80:94 konfrontacji z Galatasaray. Powiedzieli po meczu: Lubor Blażek (trener ZVVZ USK Praga): "Do tego ważnego dla nas meczu przystąpiliśmy wyjątkowo skoncentrowani. Chcieliśmy to spotkanie wygrać, aby zająć czwarte miejsc w grupie i ten cel udało nam się osiągnąć. Zaprezentowaliśmy niezłą skuteczność, zwłaszcza w pierwszej połowie. Zagraliśmy jednak bardzo dobrze nie tylko w ataku, z czego nasz zespół jest znany, ale również skutecznie w obronie, co szczególnie mnie cieszy. W tej konfrontacji wypadliśmy jak prawdziwa drużyna". Javier Fort Puente (trener Lotosu Gdynia): "Szyki pokrzyżowało nam zatrucie Geraldine Robert. Z powodu jej absencji musieliśmy zmienić taktykę, co nam raczej za dobrze nie wyszło. W tym spotkaniu grała praktycznie jedna drużyna. Poza tym koszykarki z Pragi wykazały się niesamowitą skutecznością. Rywalki trafiały właściwie z każdej pozycji, z jakiej oddawały rzuty. Po przerwie staraliśmy się zagrać agresywniej i z większą determinacją, co też miało przełożenie na wynik". Lotos Gdynia - ZVVZ USK Praga 66:102 (17:33, 14:30, 13;18, 22:21) Lotos: Jolene Anderson 21, Aneika Henry 18, Adrijana Knezevic 11, Ivana Jalcova 8, Magdalena Kaczmarska 6, Magdalena Ziętara 2, Natalia Plumbi 0, Kinga Bandyk 0, Marzena Marciniak 0. ZVVZ USK: Eva Viteckova 35, Frida Eldebrink 19, Katerina Elhotova 17, Anna Montanana 7, Petra Kulichova 6, Elin Eldebrink 5, Michaela Zrustova 5, Ilona Burgrova 4, Adela Necaskova 2, Lindsay Whalen 2.