- Śląsk miał duże problemy by wygrać z Kagerem. Dlaczego? - W polskiej lidze zawsze ciężko gra się na wyjeździe. W pierwszej połowie nie graliśmy dobrze, ale w drugiej złapaliśmy nasz rytm i dzięki temu wygraliśmy. Kager postawił Prokomowi we trudne warunki we własnej hali, pokonał Turów, są bardzo silni u siebie. - Właśnie, co możesz powiedzieć o waszym przeciwniku z Gdyni? - Grali twardo i robili wszystko, co mogli bez swojego najlepszego zawodnika. Myślę, że w trakcie sezonu sprawią kilka niespodzianek. Byłoby dobrze dla nich gdyby na mecze przychodziło więcej kibiców. Wtedy zdobycie hali Kagera będzie naprawdę ciężkim zadaniem. - Jesteś zadowolony ze swojej dyspozycji? Zdobyłeś zaledwie 6 punktów? - Spudłowałem kilka rzutów, które normalnie trafiam. Ale praca to nie tylko punkty, to znacznie więcej. To, że nie zdobyłem wielu punktów nie świadczy o tym, że grałem źle. Kiedy wygrywamy, zawsze jestem szczęśliwy. Koszykówka jest grą zespołową I tylko odnoszenie zwycięstw jest tym, co się liczy. - Dean Oliver z każdym meczem gra coraz lepiej. Nie boisz się, że zajmie Twoje miejsce w pierwszej piątce? - To trener podejmie najwłaściwszą decyzję o tym kto zagra, a kto nie. Oboje z Deanem gramy dobrze, niezależnie od decyzji trenera. Nie martwię się o miejsce w wyjściowym składzie, tylko o zwycięstwa. - Na 5 spotkań wygraliście 4. Świetny wynik, spodziewaliście się takiej dyspozycji na parkietach DBE? - Myślę, że na razie gramy OK. Naprawdę, po prostu zrobiliśmy to, co mieliśmy w planie. Może mamy jedno zwycięstwo, na które nie zasłużyliśmy. Chodzi mi o mecz w Słupsku. Spodziewaliśmy się, że będziemy wygrywać mecze we własnej hali, nie ważne z kim gramy. Z naszymi kibicami wygranie we Wrocławiu jest bardzo trudne. Mam nadzieję, że nadal będziemy grali najlepiej jak potrafimy i to będzie świetny sezon.