Interia: Jak wygląda krajobraz po powodzi? Dariusz Lis: - Woda już zeszła, zaczęliśmy sprzątanie. Ściągamy parkiet, pomagają nam w tym zawodnicy. To wygląda dosłownie jak odgruzowywanie. Pod parkietem było linoleum, płyty OSB i to wszystko jest do wyrzucenia. Woda w hali miała ok. 180 cm wysokości, a to duży obiekt - ok. 100 metrów długości i 30 m szerokości, więc proszę sobie wyobrazić, jak to wyglądało. Straty wydają się ogromne. - Na ten moment są niewyobrażalne. Ucierpiała też cała infrastruktura, szatnie, sprzęt... To wygląda tak, jakby po tej hali miały zostać same mury... Na razie sprzątamy, ale z tyłu głowy mamy, że już za niespełna dwa tygodnie rusza sezon. Nie wiemy, gdzie będziemy trenowali i rozgrywali mecze. W Prudniku jest sala szkolna, która może zostać dopuszczona do rozgrywek, ale tam jest duże obłożenie, bo grupy młodzieżowe trenują w niej różne sporty. A my przecież też mamy swoją duża akademię, dla niej również będziemy musieli poszukać miejsca. Jak wyglądała hala, gdy woda już zeszła? - To jest nie do opisania. Boisko do koszykówki zostało przesunięte o jakieś 30 metrów. To była nieprawdopodobna siła. Pamiętam powódź z 1997 r., ale wtedy wody było 50 czy 60 cm i ona wówczas w hali stała. A teraz ogromny strumień wtargnął, drzwi zostały zmiecione. Na stelażach mieliśmy reklamy, ale to wszystko zostało powyginane. Wszystko zniszczone. Dobrze się złożyło, że akurat w piątek graliśmy sparing w Katowicach i po meczu zawodnicy zabrali sprzęt ze sobą, więc chociaż to udało się ocalić. Próbował pan już szacować straty? - Na ten moment nie jesteśmy w stanie tego zrobić, zajmie się tym pewnie miasto, bo to miejski obiekt. Przed nami na pewno ogrom pracy, bo zerwanie parkietu, to może 1/10 tego, co trzeba posprzątać. Zresztą pewnie widział pan to wszystko w mediach społecznościowych... Możecie liczyć na jakieś wsparcie? - Dzwonią ludzie z całej Polski. Kontaktował się z nami dyrektor Anwilu Włocławek i mówi, że mogą dla nas zorganizować mecz, z którego cały dochód zostanie przeznaczony na pomoc naszemu klubowi. Dzwonił też prezes z Pleszewa, że chcą uruchomić zrzutkę na nasz klub. Naszym losem zainteresowały się także media. A to wszystko dzieje się w przededniu jubileuszu 70-lecia istnienia klubu. - Jubileusz... Na 28 września planowaliśmy zorganizować galę i uhonorować wybitne postacie naszego klubu. Mieliśmy też wspólnie obejrzeć mecz przeciwko Stali II Ostrów, ale wszystkie plany wzięły w łeb... Co będzie z rozgrywkami ligowymi? - Sam nie wiem, nikt nie chce lub nie może udzielić nam odpowiedzi na ważne pytania. Czekamy na jakieś informacje, bo wkrótce trzeba będzie podjąć jakieś decyzje. Gdzie trenować, gdzie rozgrywać mecze... Martwię się o klub, obawa jest duża. Sytuacja jest dramatyczna, ale robimy wszystko, by przystąpić do rozgrywek. Cieszy mnie zaangażowanie zawodników. O nic nie chcą nawet pytać, tylko starają się pomagać. Rozmawiał Piotr Jawor