Jaką ocenę wystawiłby pan sobie na świadectwie posezonowym w Suns? Marcin Gortat: - Rozwinąłem się, zrobiłem krok do przodu. Moja kariera idzie w dobrym kierunku. Może ta piątka powinna być z małym minusem - było kilka spotkań, w których zbyt mało zrobiłem dla zespołu, mogłem być bardziej produktywny. Ale te gorsze występy traktuję jako przygotowanie do następnego sezonu, do tego, by walczyć o pierwszą piątkę i stać się podstawowym zawodnikiem. Z czego jest pan najbardziej zadowolony po zmianie Orlando Magic na Suns? - Z tego, że krok po kroku robiłem, to co sobie zakładałem po transferze, powoli poprawiałem swoje umiejętności. Także z tego, że udało mi się przełamać gorsze chwile, rozgrywać całkiem przyzwoite mecze, gdy miałem kontuzje, choroby. Także z tego, że potrafiłem grać dobre drugie połowy, jeśli po pierwszej części byłem zagrożony wypadnięciem z gry z powodu fauli. Marcin Gortat doskonały? Co wymaga jeszcze poprawy w pana grze? - Zostało coś jeszcze... Gra "jeden na jeden" tyłem do kosza, rzut z dystansu, wzmocnienie fizyczne, szczególnie nóg, bym mógł wykańczać mocniej indywidualne akcje podkoszowe i lepiej bronić niższych ode mnie zawodników. Po raz pierwszy w karierze NBA nie zagra pan w play off. - Nie jest miło kończyć sezon w połowie kwietnia i oglądać walkę innych drużyn o ten najwyższy cel w telewizji. Tak widocznie zostało w tym sezonie zapisane dla mnie w gwiazdach. Wierzę, że nie zabraknie nas w play off za rok. Jakie zatem ma pan plany na najbliższe dni, tygodnie? - Przez miesiąc będę dobrze odpoczywał. Nie ma mowy, bym w tym czasie poszedł na trening siłowy, wziął jakieś ciężary, czy też piłkę do koszykówki. Będę odpoczywał w swoim domu w Orlando: basen, błogie nic nie robienie i odsypianie po sezonie. Potem zamierzam wrócić do treningów. Jakie było zakończenie sezonu w Suns? - Spotkaliśmy się następnego dnia po meczu z San Antonio Spurs. Były indywidualne rozmowy z menadżerami klubu, trenerami. Wszyscy spakowali swoje rzeczy z szatni. Nie było żadnego wspólnego zamknięcia sezonu. Komu będzie pan kibicował w rozpoczynającej się fazie play off? - Na pewno Orlando Magic na Wschodzie. W drugiej konferencji Dallas Mavericks i San Antonio Spurs. Mam nadzieję, że te ekipy dojdą do samego końca i będziemy oglądać pasjonujące pojedynki w finale. Jeżeli będzie taka szansa, pojawię się na meczach w Orlando. Kto jest pana faworytem, a kto przysłowiowym czarnym koniem? - Czarnym koniem jest dla mnie Oklahoma. Wzmocnili się w trakcie sezonu i może zajść naprawdę daleko. Wszystko zależy od doświadczenia sztabu szkoleniowego i doświadczenia samych zawodników. Faworyci, to jak co roku LA Lakers, Boston Celtics oraz głośno przed tym sezonem zapowiadani jako murowani finaliści koszykarze Miami Heat. NBA jest tak nieprzewidywalna, że w sumie wszystkie drużyny uczestniczące w play off mają szanse powalczyć o mistrzostwo. Czy odbędzie się w Polsce kolejny, letni Marcin Gortat camp dla dzieci promujący koszykówkę wśród najmłodszych? - Oczywiście. Wszystko jest już prawie ustalone. Będzie osiem lub dziewięć miast, które wezmą w tym programie. W najbliższym czasie ogłosimy szczegóły. Będzie jak zwykle dużo zabawy i pełne torby gadżetów, prezentów, które przywiozę z Phoenix. Rozmawiała Olga Miriam Przybyłowicz