Może się zdarzyć, że po spotkaniu w hali Globus biało-czerwoni będą się cieszyć z pierwszego miejsca w grupie E. Będzie to możliwe tylko pod warunkiem, że przy swoim spodziewanym zwycięstwie nad najsłabszą w grupie Albanią, w równolegle odbywającym się meczu Belgia pokona w Antwerpii Finlandię, która dotychczas przegrała tylko raz. Wtedy Polacy zrównają się liczbą porażek z Finami, a mają z nimi lepszy bilans bezpośrednich spotkań (+3). "To nasz ostatni mecz w tym cyklu, na szczęście przed polską publicznością. Zwycięstwem i dobrą grą chcemy podziękować kibicom za wsparcie, którego udzielali nam podczas eliminacji, także w tych trudnych chwilach. Wciąż walczymy o jak najlepszy bilans punktowy na koniec rundy, więc musimy być skoncentrowani do końca" - powiedział trener reprezentacji Ales Pipan. W zwycięstwo nad Albanią nikt nie wątpi. Wyzwaniem dla biało-czerwonych może być tylko zdobycie rekordowej liczby punktów w tych eliminacjach. W Tiranie wygrali z sobotnimi rywalami 105:67, a ze Szwajcarią w Zielonej Górze 111:67. W Lublinie mogą poprawić rekord. Polacy mają w tym meczu okazję do poprawiania też statystyk indywidualnych. Znakomity w ostatnich spotkaniach Marcin Gortat przekroczył w Helsinkach 800 punktów zdobytych w reprezentacji i z dorobkiem 821 prowadzi w zestawieniu uwzględniającym aktualnych kadrowiczów. W sobotę w jego ślady mogą pojść Łukasz Koszarek - 788 i Michał Ignerski - 782, który w Lublinie rozpoczynał koszykarską karierę. "Druga runda jest dla nas bardzo udana. Wygraliśmy już cztery mecze z rzędu i nawet szkoda, że to się już kończy. Najważniejsze jednak, że wykonaliśmy zadanie i awansowaliśmy do finałowego turnieju" - dodał trener Pipan.