Mecz Euroligi pomiędzy Żalgirisem a Crveną Zvezdą Belgrad odbył się przed 10 dniami w Kownie. Gospodarze wygrali po dogrywce 103:98. Jeszcze przed spotkaniem ogromne emocje budził pozasportowy aspekt rywalizacji. Serbowie jako nacja generalnie odżegnują się od potępienia rosyjskiej agresji na Ukrainę i mniej lub bardziej oficjalnie sympatyzują z putinowskim reżimem. Na Litwie panują zgoła odmienne nastroje. Euroliga. Manifestacja antywojenna przed meczem Przed rozpoczęciem gry gracze Żalgirisu i sędziowie zaprezentowali baner w barwach ukraińskiej flagi i napisem "Stop War". Koszykarze z Belgradu nie wzięli w tej demonstracji udziału. Po powrocie z Litwy serbska ekipa opublikowała oświadczenie nawiązujące do okoliczności, w jakich rozegrano mecz. "Crvena Zvezda jako klub sportowy i przedstawiciel Republiki Serbii zajmuje jasne stanowisko w związku z sytuacją na Ukrainie i trzyma się oficjalnego stanowiska naszego kraju. W oficjalnym komunikacie do zarządu Euroligi i Żalgirisu na kilka dni przed meczem na Litwie daliśmy jasno do zrozumienia, że nie będziemy używać banerów z kolorami flagi żadnego państwa. Niestety nasza prośba o nierozmieszczanie takiego banera nie została uwzględniona. Wszystko, co wydarzyło się później, było występem politycznym, a nie sportem" - czytamy w komunikacie. W środę władze Euroligi ogłosiły, że na Żalgiris nałożona została sankcja dyscyplinarna. Klub z Kowna musi zapłacić 9000 euro grzywny za "zachowanie grupy osób dopuszczających się czynów wykazujących brak szacunku". Nie doprecyzowano, o jakie dokładnie wykroczenia chodzi. Rosjanie interpretują decyzję Euroligi Tymczasem jak donosi serwis sport.ru, to "kara za wymachiwanie flagami NATO i Ukrainy przed zawodnikami Crvenej Zvezdy", co wygląda na dość swobodną interpretację rosyjskich dziennikarzy. Żalgiris do późnych godzin wieczornych nie ustosunkował się oficjalnie do wydanej decyzji. ZOBACZ TAKŻE: