Napisać, że w tym sezonie Trefl Sopot w lidze polskiej i rozgrywkach europejskich to dwie inne drużyny to nic nie napisać. W Energa Basket Lidze sytuacja Żółto-Czarnych jest napięta niczym przysłowiowa "plandeka na żuku". Doszło do tego, że prezes klubu postawił trenerowi ultimatum. Zupełnie inaczej Trefl prezentuje się w rozgrywkach FIBA Europe Cup. Nawet jeśli się potyka (tydzień temu ze Sportingiem Lizbona u siebie) to zaraz wstaje i odrabia straty. W środowy wieczór pewnie pokonali Benfikę w Lizbonie 79:67, w żadnej z kwart nie tracąc więcej niż 18 punktów. Poza tym skuteczniej od gospodarzy grała ławka rezerwowych gości - czterech zawodników Trefla rzuciło 29 punktów, pięciu Benfiki - tylko osiem. Wreszcie skuteczność - Benfica trafiała do kosza mniej niż co trzeci rzut, a Trefl co drugi. Już w pierwszej kwarcie Trefl Sopot grał zupełnie inaczej niż ostatnio w lidze polskiej. Odpowiedzialnie w ataku i obronie. Gospodarze byli wspierani jedynie przez garstkę lizbońskiej publiczności - być może sprawiła to późna pora rozgrywania meczu? 21.30 czasu portugalskiego, aczkolwiek w tym kraju raczej nie chodzi się wcześniej spać. O przaśności rozgrywek FIBA Europe Cup, niech świadczy fakt, że dopiero w połowie drugiej kwarty realizator transmisji na Youtube przypomniał sobie, że trzeba na ekranie pokazać wynik. Wówczas był tzw. "świński remis" - 34:17 dla gości. Ojcem tego prowadzenia był najbardziej doświadczony sopocki koszykarz, Paweł Leończyk, któremu wychodziło dosłownie wszystko. I wtedy coś się zacięło w sprawnie do tej pory funkcjonującej sopockiej drużynie. W drugiej połowie drugiej kwarty do kosza trafiali tylko Portugalczycy. Zdobyli 15 punktów z rzędu - wszystkie rzutami za trzy - po dwa razy trafili Jose Barbosa i Frank Gaines, raz Betinho Gomes. Dopiero rzutem rozpaczy (tzw. "buzzer beater") równo z syreną niemoc Trefla w tej fazie meczu przerwał, wracający po kontuzji rozgrywający Brandon Young. Do przerwy z przewagi gości zostało pięć punktów. Trefl Sopot lepszy od Benfiki Lizbona w FIBA Europe Cup W trzeciej kwarcie polski zespół zaczął w dobrym stylu, po lay-upie Josha Sharma przewaga wróciła do rozmiarów dwucyfrowych. Za kilka minut po skutecznym rzucie dystansowym Dariousa Motena deficyt Benfiki wynosił już 13 punktów. Gospodarzom wyraźnie nie siedział rzut z dystansu, dlatego Trefl postanowił ich do tego sprowokować stawiając obronę strefową. Po slam dunku Motena, akcji "2+1" Younga i dwutakcie Josha Shamy przewaga Trefla na sześć minut przed końcem wzrosła do 15 punktów. Drużyna trenera Marcina Stefańskiego miewa w tym sezonie problemy w końcówkach meczów, ale nie aż takie, by to zepsuć. Wtedy Betinho Gomes trafił za trzy i przewaga Trefla stopniała do ośmiu punktów. Atmosferę uspokoił rzutem za trzy, mało wcześniej widoczny Yannick Franke. Holender zaraz poprawił akcją "2+1" i na 100 sekund przed końcem sopocianie znów mieli dwucyfrową przewagę. Jakby tego było mało Franke poprawił za trzy i było po meczu. W drugim meczu tej grupy FIBA Europe Cup rumuńska Oradea pokonała Sporting Lizbona i z dwiema wygranymi prowadzi w tabeli. Kolejny mecz w FIBA Europe Cup sopocianie rozegrają właśnie z rumuńskim zespołem u siebie w Ergo Arenie 12 stycznia 2022 r. o godz. 19. Sprawa europejskiego awansu jest jak najbardziej otwarta. Teraz cała sztuka w tym, by formę pucharową przełożyć na rozgrywki krajowe. Benfica Lizbona - Trefl Sopot 67:79 (15:19, 17:18, 18:20, 17:22) Benfica: Frank Gaines 15, Dennis Clifford 14, Jose Barbosa 11, Betinho Gomes 11, Makrem Romdhane 8 - Diego Gameiro 5, Travis Munnings 3, Jose Silva 0, James Farr 0, Arnette Hallman 0. Trefl: Yannick Franke 18, Josh Sharma 12, Darious Moten 9, Michał Kolenda 7, Darrin Dorsey 4 - Brandon Young 12, Paweł Leończyk 11, Karol Gruszecki 6, Daniel Ziółkowski 0. Maciej Słomiński