Do Gdyni nie przyjechała Candace Parker, a Cappie Pondexter w ogóle nie pojawiła się na parkiecie. Absencja tych znakomitych Amerykanek nie przeszkodziła faworyzowanym koszykarkom z Jekaterynburga w odniesieniu zwycięstwa. Po pierwszej połowie zapowiadało się na pogrom Lotosu. Jednak po przerwie gospodynie zagrały zdecydowanie lepiej i uniknęły blamażu. Największą przewagę koszykarki zespołu gości miały w walce pod koszem - UMMC zebrał bowiem aż 54 piłki, z czego 20 w ataku, natomiast gdynianki miały zaledwie 29 zbiórek (9 na atakowanej tablicy). Początek spotkania był nerwowy - obie drużyny spudłowały w sumie pierwszych 10 rzutów i tę niemoc przerwała dopiero po 150 sekundach gry środkowa gości Maria Stiepanowa. W 4. minucie po akcji Magdaleny Ziętary było co prawda 6:4 dla Lotosu, jednak od tego momentu na parkiecie zaczęły dominować zawodniczki rosyjskiego zespołu. W ich szeregach świetnie spisywały się zwłaszcza Sandrina Gruda oraz Anete Jekabsone; to głównie dzięki nim zespół zdobył 17 punktów z rzędu i w 10. minucie prowadził 21:6. Trener Lotosu Javier Fort Puente szukał różnych wariantów; dokonując licznych zmian starał się wybić rywalki z uderzenia, jednak te manewry na niewiele się zdały. W 17. minucie po rzucie byłej koszykarki gdyńskiego zespołu Dean Nolan było 36:16 dla gości, a po akcji 2+1 Stiepanowej 43:18. Ta imponująca przewaga chyba rozkojarzyła koszykarki z Jekaterynburga, bo Lotos zaczął odrabiać straty i w 29. minucie przegrywał 43:53. Zdenerwowany trener gości Algirdas Paulauskas wziął czas, a reprymenda litewskiego szkoleniowca musiała poskutkować, bowiem na początku ostatniej kwarty wszystko wróciło do normy - w 33. minucie UMMC prowadził 59:43. Gdynianki jeszcze raz zdołały wrócić do gry i 90 sekund przed końcem po przechwycie Geraldine Robert przegrywały tylko 54:61. Na więcej faworyzowane rywalki już nie pozwoliły - Jekaterynburg zdobył siedem punktów z rzędu i tym samym przypieczętował zwycięstwo. Powiedzieli po meczu: Algirdas Paulauskas (trener UMMC): "Jechaliśmy do Gdyni z pewnymi obawami, bo w ogóle nie znaliśmy przebudowanego przecież zespołu Lotosu i nie wiedzieliśmy, na co go stać. Wygraliśmy to spotkanie, ale ławto nie było. Widać, że w ekipie gospodyń jest spory potencjał. Ta drużyna sprawi jeszcze wiele niespodzianek i będzie odbierać punkty innym zespołom. Nasze zawodniczki potrzebują trochę czasu, aby lepiej zgrać się i rozumieć na parkiecie". Javier Fort Puente (trener Lotosu): "Na początku meczu nie udźwignęliśmy ciążącej na nas presji. W pierwszej połowie koszykarki z Jekaterynburga zdominowały walkę na tablicach, dlatego też byliśmy świadkami jednostronnego widowiska. Nie potrafiliśmy zatrzymać ich pod koszem i rywalki miały okazję zdobywać łatwe punkty. Na szczęście po przerwie obraz gry zmienił się na naszą korzyść. Zaczęliśmy prezentować swoją koszykówkę i udało nam się znacznie zmniejszyć rozmiary porażki". Lotos Gdynia - UMMC Jekaterynburg 57:68 (8:21, 14:22, 21:12, 14:13) Lotos Gdynia: Geraldine Robert 17, Aneika Henry 11, Adrijana Knezević 10, Ivana Jalcova 5, Justyna Żurowska 5, Jolene Anderson 3, Ines Ajanović 2, Magdalena Ziętara 2, Natalia Plumbi 2. UMMC Jekaterynburg: Sandrine Gruda 14, Anete Jekabsone 14, Dean Nolan 14, Maria Stiepanowa 11, Hana Horakova 5, Jelena Leuczanka 4, Tatiana Widmer 4, Olga Artieszyna 2, Swietłana Abrosimowa 0.