Mistrz Polski, który debiutuje w tych rozgrywkach, po pierwszej rundzie w grupie C ma w dorobku jedno zwycięstwo (nad Bayernem Monachium 89:78) i cztery porażki. Rewanże Turów rozpocznie w czwartek meczem w Lubinie z Panathinaikosem Ateny. W stolicy Grecji sześciokrotny triumfator Euroligi wygrał 84:77. - Jedno zwycięstwo to być może, patrząc z punktu widzenia kibica, niezbyt wiele, ale myślę, że jak na debiutanta nie spisujemy się źle. Oczywiście mogło być lepiej, mieliśmy szanse na inne wygrane, ale nie mogę powiedzieć, że jestem rozczarowany. Wszyscy zawodnicy, trenerzy cieszymy się, że możemy rywalizować z zespołami na tym poziomie, zdobywać bezcenne doświadczenie. Po tym sezonie Euroligi, niezależnie jak daleko zajdziemy, będziemy lepszą drużyna, lepszym klubem - powiedział Rajković. Zdaniem serbskiego szkoleniowca druga runda rozgrywek będzie dla jego zespołu jeszcze trudniejsza. - Pokazaliśmy, że gramy twardo i trzeba się z nami liczyć. Rywale wiedzą o nas więcej niż na początku, wzmocnili składy, bo czołowe ekipy w grupie walczą o jak najlepszy bilans przed rundą Top 16. Przeciwnicy będą w rewanżach jeszcze lepsi. Moi zawodnicy zobaczyli z kolei, na jakim poziomie są spotkania, zdobyli doświadczenie, ale mimo to jest ono ciągle niewielkie w porównaniu z zawodnikami Panathinaikosu czy Barcelony. Ten element oraz wysokość budżetu to największa różnica między nami a rywalami. Potrzebujemy występów w Eurolidze nie przez jeden sezon, a kilka. Dlatego tak ważna jest dla nas obrona mistrzostwa w Polsce. To daje możliwość ponownego występu w europejskiej elicie - dodał trener, który pracuje w Zgorzelcu trzeci sezon. Rajković jest zadowolony z gry w ataku, ale nie kryje, że kluczem do zwycięstw w kolejnych pojedynkach będzie dyspozycja w defensywie. - Do ataku nie mam zastrzeżeń. Jesteśmy mniej więcej w środku stawki pod względem ofensywy. Musimy poprawić elementy obrony: przede wszystkim grę na bronionej tablicy, szybszy powrót pod własny kosz. Powtarzam ciągle koszykarzom, że muszą być skoncentrowani w defensywie przez 24 sekundy, czyli przez cały czas, gdy rywal może atakować. Rozprężenie i brak cierpliwości powoduje, że tracimy punkty w ostatniej chwili, a nawet sekundzie akcji. To bardzo boli, skoro przez większą część meczu udowadniamy, że możemy grać jak równy z równym z najlepszymi. W każdym spotkaniu robimy krok na przód - dodał. Serb nie jest zaskoczony faktem, że Damian Kulig był liderem klasyfikacji strzelców Euroligi ze średnią 20,3 pkt i współliderem w rankingu efektywności. Po pierwszej rundzie zajmuje nadal wysoką lokatę - wśród najskuteczniejszych graczy jest czwarty (18,6 pkt). - Nie jestem zaskoczony dokonaniami Damiana. Trenuję go trzy lata i widzę, jaki uczynił postęp. Dałem mu szansę, zaufałem i cieszę się, że to wykorzystał. Wiem, że w drugiej rundzie będzie mu trudniej zdobywać punkty, ale wierzę, że pozostanie w czołówce. Na początku stanowił zaskoczeniem dla rywali, bo kto słyszał o Kuligu? Teraz obrońcy będą mu bardziej utrudniać życie - ocenił. Szkoleniowiec jest przekonany, że z meczu na mecz lepiej na europejskich parkietach będzie sobie radził Chris Wright, mający za sobą występy w NBA (Golden State Warriors i Milwaukee Bucks), który dołączył do drużyny pod koniec października. Turów jest pierwszym klubem Amerykanina w Europie. Większą część kariery spędził on w NBA Development League, w Maine Red Claws (tam trenerem był szkoleniowiec reprezentacji Polski Mike Taylor) i zdobywał średnio 19,8 pkt i miał 8,1 zbiórki. - Wright jest pracowity i widać, że chce się rozwijać. Dobrze spisuje się pod tablicami, gra fizycznie, potrzebuje jednak czasu, by przystosować się do europejskiej koszykówki. Ale już na tym etapie jestem zadowolony z jego występów. Będzie jednym z czołowych zawodników polskiej ligi i na pewno w drugiej rundzie Euroligi spisywać się będzie jeszcze lepiej - dodał Rajković.