Pierwsze minuty meczu należały do koszykarzy Unicaji. Hiszpanie zaskoczyli zielonogórzan bardzo dobrą obroną, a sami nie mieli problemów z przedarciem się przez dziurawą defensywę Stelmetu. Mistrzom Polski najwięcej problemów sprawiał dynamiczny Słoweniec Zoran Dragic (21 punktów w meczu), który seryjnie trafiał z dystansu i spod kosza, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 24:16. Warto odnotować, że w tej części gry gościom wychodziło niemal wszystko. Aż 10 z 12 rzutów za dwa punkty znalazło drogę do kosza, co dawało imponującą skuteczność rzutową na poziomie 83 proc. Kanonada strzelecka Hiszpanów trwała jeszcze na początku drugiej kwarty, kiedy zespół Joana Plazy, po punktach Mindaugasa Kuzminskasa osiągnął swoje najwyższe prowadzenie 36:22. Wówczas w swoją pogoń udali się zielonogórzanie. Koszykarze Stelmetu zdobyli 10 punktów z rzędu i na przerwę schodzili przegrywając zaledwie dwoma punktami 39:37. Początek drugiej połowy był bardzo obiecujący dla mistrzów Polski. Po celnym rzucie za trzy punkty Przemysława Zamojskiego gospodarze zdołali wyjść na prowadzenie 40:39. Taki stan nie utrzymał się jednak długo. W kolejnych minutach na parkiecie zdecydowanie dominowali gracze Unicaji. Podobnie jak w pierwszej kwarcie bardzo szybko zbudowali sobie bezpieczną przewagę, która po 30 minutach gry wynosiła 10 punktów. W ostatniej części meczu konsekwentnie i mądrze grający zawodnicy z Malagi w pełni kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Już na samym początku czwartej kwarty Hiszpanie dwukrotnie trafili za trzy punkty, podcinając skrzydła zielonogórzanom. Mistrzowie Polski nagminnie tracili piłkę, a w całym meczu zanotowali aż 17 strat. Stelmet, przegrywając z Unicają Malaga, mocno skomplikował sobie sytuację w tabeli. Zielonogórzanie, z bilansem 2 zwycięstw i 5 porażek, zajmują piątą pozycję w grupie C i mocno ograniczyli swoje szanse na awans do drugiej rundy rozgrywek. Powiedzieli po meczu: Joan Plaza (trener Unicaji Malaga): "Przed tym meczem powiedziałem swoim zawodnikom, że mimo wysokiego zwycięstwa u siebie ze Stelmetem, muszą do meczu podejść na najwyższej koncentracji. W całym spotkaniu wygraliśmy trzy kwarty i zasłużyliśmy na końcowy sukces. Najważniejsze, że po serii porażek udało nam się odbić od dna i wciąż liczymy się w walce o awans do TOP 16. Chciałbym także pogratulować gospodarzom, bo mimo porażki macie powody być dumni z tego zespołu, który wciąż się rozwija. Zielonogórzan w przyszłości będzie stać na wielkie rzeczy". Zoran Dragić (zawodnik Unicaji Malaga): "To był trudny mecz. Na początku zagraliśmy bardzo dobrze, lecz później nieco spuściliśmy z tonu i daliśmy się dogonić. Jednak już od początku drugiej połowy znów zagraliśmy odpowiednio agresywnie, dzięki czemu wygraliśmy ten ważny dla nas mecz". Mihailo Uvalin (trener Stelmetu Zielona Góra): "To, co zadecydowało o końcowym wyniku, to nasza strata w pierwszej połowie. Udało nam się co prawda dogonić rywala, ale kosztowało nas to bardzo dużo energii. W drugiej połowie po dojściu rywali zaczęliśmy się gubić i straciliśmy nasz dobry rytm gry. Unicaja jest drużyną lepszą, z większym potencjałem i musimy się z tym pogodzić. My musimy się cieszyć z każdego małego sukcesu w Eurolidze. Dziś nam się niestety nie udało". Przemysław Zamojski (zawodnik Stelmetu Zielona Góra): "Z taką drużyną jak Unicaja, która gra na wielkiej intensywności, nie można dać sobie narzucić jej stylu gry. Kiedy udawało nam się przejąć inicjatywę, to chwilę później popełnialiśmy proste błędy i rywal znów nam odskakiwał. W kolejnych spotkaniach postaramy się zaprezentować z dużo lepszej strony niż dzisiaj". Stelmet Zielona Góra - Unicaja Malaga 67:84 (18:26, 19:13, 12:20, 18:25) Stelmet: Przemysław Zamojski 21, Vladimir Dragicevic 13, Christian Eyenga 12, Erving Walker 7, Aaron Cel 6, Łukasz Koszarek 6, Adam Hrycaniuk 2, Kamil Chanas 0, Craig Brackins 0, Marcin Sroka 0, Maciej Kucharek 0. Unicaja: Zoran Dragic 21, Nik Caner-Medley 18, Rafael Hettsheimeir 9, Ryan Toolson 8, Jason Granger 7, Vladimir Stimać 6, Earl Calloway 5, Carlos Suarez 4, Sergi Vidal 2, Fran Vasquez 2, Mindaugas Kuzminskas 2, Domantas Sabonis 0.