Termin piątkowego meczu jest dość niefortunny. 1 listopada w Polsce od zawsze kojarzony jest z odwiedzaniem grobów, a nie obiektów sportowych. Zielonogórzanie nie mieli jednak wpływu na datę rozegrania meczu. "Walczyliśmy o zmianę tego nieszczęśliwego terminu. Próbowaliśmy swoje sugestie przekazać władzom Euroligi. Jednak dziś światem rządzi telewizja i to ona ustala daty pewnych meczów" - wyjaśnił właściciel klubu Janusz Jasiński. Przed piątkowym spotkaniem oba zespoły są w podobnej sytuacji. Zarówno Stelmet jak i Montepaschi przegrały dwa pierwsze mecze w grupie C i do najbliższego pojedynku przystąpią z przysłowiowym "nożem na gardle". Trzecia porażka z rzędu może praktycznie przekreślić szanse na awans do kolejnej rundy, dlatego tylko zwycięzca będzie mógł realnie myśleć o znalezieniu się w czołowej 16 Euroligi. Szczególnie zaskakuje słaba postawa Włochów, którzy dwa pierwsze mecze, z Galatasaray Stambuł oraz Bayernem Monachium, przegrali dość wyraźnie. Co prawda Siena do obecnego sezonu przystąpiła z nieco mniejszym budżetem, ale w jej składzie wciąż znajduje się sporo uznanych koszykarzy. Trener Marco Crespi ma do dyspozycji m.in. niezwykle wszechstronnego Daniela Hackett'a oraz dobrego strzelca z dystansu Joshue Cartera. Dużo gorzej przedstawia się jednak sytuacja Stelmetu, który swoje dotychczasowe spotkania w Eurolidze kończył wysokimi porażkami (73:94 z Bayernem i 68:101 z Unicają Malaga). Zielonogórzanie w poniedziałek przegrali także swój pierwszy mecz w Tauron Basket Lidze, gdzie dość niespodziewanie ulegli Enerdze Czarnym Słupsk. Mistrzowie Polski po serii meczów zakończonych porażkami pałają żądzą przełamania fatalnej passy. Jednak nie będzie to zadanie łatwe, tym bardziej, że zielonogórzan dopadły problemy zdrowotne. Jeszcze podczas meczu z Unicają Malaga urazu kolana nabawił się Adam Hrycaniuk, który następnie, w ligowym meczu, zagrał niespełna 8 minut i to tylko na własną prośbę. Z kolei już podczas pojedynku w Słupsku ucierpiał Przemysław Zamojski, który w starciu z rywalem rozbił sobie głowę i schodził z parkietu mocno krwawiąc. "Po powrocie do Zielonej Góry założono mi dwa szwy na głowię. Poza tym wszystko z moim zdrowiem w porządku, choć pewien dyskomfort wciąż odczuwam. Na piątkowy mecz z Montepaschi Sieną będę jednak gotowy do walki" - zapewnił Zamojski. Początek meczu zaplanowano na godz. 19.00.