Spotkanie przez 40 minut było zacięte i wyrównane, a żadnemu z zespołów nie udało się uzyskać większej niż pięciopunktowej przewagi. Mistrzowie Polski po raz drugi w sezonie przegrali na wyjeździe w ostatniej sekundzie meczu. Wcześniej w podobnych okolicznościach ulegli w Pireusie obrońcy tytułu Olympiakosowi 77:79. Koszykarze Stelmetu przegrali walkę pod tablicami 34:40, ale w większości pozostałych, kluczowych elementów statystycznych byli lepsi od rywali, m.in. mieli zdecydowanie wyższy procent rzutów za dwa punkty - 53 (37 proc. MDP) i siedem asyst więcej (17 do 10). Słabo natomiast podopieczni trenera Mihailo Uvalina wykonywali rzuty wolne - wykorzystali tylko pięć z 11. Zielonogórzanie rozpoczęli w składzie Łukasz Koszarek, Przemysław Zamojski, Christian Eyenga, Aaron Cel i Vladimir Dragicevic. Początek należał do gospodarzy, którzy prowadzili 7:2. Zawodnicy Stelmetu po pierwszych nieudanych akcjach i stratach uspokoili grę, wzmocnili obronę i w 7. minucie objęli pierwsze prowadzenie 15:14, po kontrataku Zamojskiego. Po 10 minutach gospodarze prowadzili minimalnie 18:17. Dobra gra zmienników w drugiej kwarcie, m.in. Kamila Chanasa, dała Stelmetowi najwyższe prowadzenie w spotkaniu. Pod koniec tej części gry mistrz Polski prowadził 29:24, ale proste błędy jego zawodników w ostatnich akcjach przed przerwą spowodowały, że w połowie meczu był remis 30:30. Zielonogórzanie w drugiej połowie wzmocnili obronę, nadal jednak brakowało im precyzji pod koszem. Mimo to, po punktach czarnogórskiego środkowego Dragicevica, Stelmet prowadził 49:45 w 28. minucie. Równo z syreną kończącą tę partię Zamojski trafił do kosza, dobijając rzut Dragicevica. Arbitrzy początkowo uznali, że punkty zostały zdobyte w czasie, ale po konsultacjach przy sędziowskim stoliku odjęli punkty mistrzom Polski. Po 30 minutach Stelmet prowadził więc 49:47. Początek czwartej kwarty był najsłabszym okresem gry mistrzów Polski. Przed trzy i pół minuty zdobyli dwa punkty, a trafiający z dystansu rywale osiem i w 32. minucie gospodarze prowadzili 55:51. Zły początek nie zdeprymował zielonogórzan. Walczyli z determinacją, zdobywali punkty po znakomitej serii podań pod koszem między wysokimi, a naciskiem w obronie strefowej wymuszali straty rywali. Na minutę i trzy sekundy przed końcem Stelmet prowadził 59:55. Po raz kolejny w końcówce zawodnikom z Zielonej Góry zabrakło szczęścia i spokoju. Rywale zdobyli dwa punkty i na 35 sekund przed końcową syreną przewaga mistrza Polski stopniała do dwóch punktów. W ostatniej akcji w ataku zielonogórzanie zamiast szukać bardziej pewnych punktów w strefie podkoszowej zdecydowali się na rzut z dystansu. Zamojski nie trafił jednak zza linii 6,75 m, a w rewanżu najlepiej podający Euroligi Daniel Hackett podał do Jeffreya Viggiano, a ten z zimną krwią zdobył trzy punkty, gdy zegar wskazywał sekundę do końca.Porażka we Florencji oznacza, że Stelmet nie ma już większych szans na awans do TOP 16. MDP Siena - Stelmet Zielona Góra 60:59 (18:17, 12:13, 17:19, 13:10) Montepaschi: Eric Green 13, Daniel Hackett 12, Joshua Carter 10, Jeffrey Viggiano 8, Othello Hunter 6, Taylor Rochestie 5, Tomas Ress 4, Benjamin Ortner 2, David Cournooh 0, Spencer Nelson 0; Stelmet: Vladimir Dragicevic 20, Christian Eyenga 16, Aaron Cel 5, Kamil Chanas 5, Craig Brackins 5, Przemysław Zamojski 4, Łukasz Koszarek 2, Adam Hrycaniuk 2, Erving Walker 0, Maciej Kucharek 0, Marcin Sroka 0.