Euroliga koszykarek. Prezes Arki Witkowski: Nie tak to miało wyglądać
Prezes koszykarek VBW Arki Gdynia nie ukrywa rozczarowania po porażce we wtorek 57-89 z LDLC Asvel Feminin Lyon w pierwszym meczu grupy B Euroligi. „Nie tak to miało wyglądać. Nie taki styl mieliśmy pokazać w Stambule i nie taki wynik osiągnąć” – przyznał Bogusław Witkowski.

Gdynianki zmierzyły się z ekipą z Lyonu w poprzednim, niedokończonym sezonie Euroligi. Zdołały jednak rozegrać w grupie dwa mecze i katastrofy nie było. 5 grudnia podopieczne trenera Gundarsa Vetry triumfowały na wyjeździe 87-71, natomiast 20 lutego przegrały we własnej hali 82-92.
W Stambule mistrzynie Polski zagrały fatalnie i nie miały nic do powiedzenia. Porażająca była zwłaszcza ich bezradność w strefie podkoszowej - z jednej strony dawały się bezkarnie ogrywać przez zawodniczki Asvel, z drugiej same nie potrafiły zdobyć punktów z najbliższej odległości.
"Na pewno nie spodziewałem się tak wysokiej porażki. Wyjściowa piątka nie ustała tego meczu i po pierwszych nieudanych akcjach nie udało nam się złapać właściwego rytmu. Trzeba jednak podkreślić, że rywalki zagrały bardzo dobrze, a pod koszem i w półdystansie postawiły nam prawdziwy mur. Można było odnieść wrażenie, że jest ich więcej. W ten sposób zmusiły nas do rzutów zza trzy - oddaliśmy ich aż 34, trafiliśmy zaledwie siedem, a to nasz niechlubny rekord" - powiedział Witkowski.
W gdyńskiej drużynie, poza Marissą Kastanek (zdobyła punktów 18 punktów trafiając siedem na 10 rzutów z gry), nie było zawodniczki, która wzięłaby na swoje barki odpowiedzialność za wynik. Poza reprezentantką Polski żadna z jej koleżanek nie przekroczyła granicy 10 "oczek".
W polskiej ekstraklasie VBW Arka gromi inne zespoły (średnio wygrywa spotkania różnicą ponad 34 punktów), jednak we wtorkowej euroligowej konfrontacji sama została sprowadzona do roli swoich krajowych przeciwniczek.
"Jeśli szukać pozytywów, to w czwartej kwarcie, kiedy na boisku przebywały rezerwowe, nasze zmienniczki dotrzymywały kroku rywalkom. No i w swoim debiucie w Eurolidze 18-letnia Magda Szymkiewicz zdobyła punkty. To są jednak bardzo małe światełka i nie tak to miało wyglądać" - podkreślił.
W środę zespoły rywalizujące w grupie B mają wolne, natomiast w czwartek o godz. 15 VBW Arka zmierzy się z Fenerbahce. W pierwszym meczu gospodynie imprezy pokonały mistrzynie Czech ZVVZ USK Praga 77-70. Dla tureckiej drużyny 30 punktów, do tego miała 11 zbiórek, zdobyła urodzona w Nowym Jorku 22-letnia Niemka Satou Sabally.
"Praga to poukładana i grająca od dłuższego czasu w praktycznie takim samym składzie ekipa. W połowie trzeciej kwarty prowadziła różnicą 12 punktów, ale siła fizyczna i dynamika Fenerbahce wzięły ostatecznie górę. Wielką klasę pokazała właśnie Sabally, która jest bardzo ofensywnie grającą zawodniczką. Wydaje mi się, że gospodynie tego turnieju są w stanie rywalizować z UMMC Jekaterynburg o triumf w całych rozgrywkach" - stwierdził.
Prezes gdyńskiego klubu spodziewa się w dwóch kolejnych spotkaniach zdecydowanie lepszej postawy swojego zespołu.
"Mamy dzień, żeby wyciągnąć wnioski i wrócić do równowagi. Dziewczyny są zdenerwowane na siebie, bo nie po taki wynik jechaliśmy do Turcji i nie taki styl mieliśmy zaprezentować. Fenerbahce i USK to teoretycznie zespoły lepsze od Asvel, ale wierzę, że sportowa złość przełoży się na naszą postawę. Oczywiście nie powiem, że w czwartek pokonamy ekipę ze Stambułu, jednak spodziewam się zdecydowanie lepszej gry oraz korzystniejszego rezultatu" - podsumował.
Marcin Domański








