Mistrzynie Polski nie najlepiej rozpoczęły środowe spotkanie. Po trzech minutach gry było 8:2 i zdenerwowany trener Stefan Svitek poprosił o czas. Reprymenda poskutkowała na tyle, że jego podopieczne poprawiły swoją grę w defensywie. W 5. minucie po rzucie Courtney Vandersloot krakowianki po raz pierwszy w meczu wyszły na prowadzenie (11:10). Po chwili, dzięki Jantel Lavender, było 10:13. Jednak nagle ona i jej koleżanki przestały trafiać do kosza. Słowaczki zdobyły osiem punktów z rzędu. Tuż przed końcem kwarty niemoc Wisły przerwała Allie Quigley. W drugiej odsłonie koszykarki Good Angels, w dużej mierze dzięki rzutom za trzy punkty (w pierwszej połowie trzy udane próby z siedmiu), kilkakrotnie wychodziły na sześciopunktowe prowadzenie (27:21, 30:24). Jednak jeszcze przed końcem pierwszej połowy Wisła nie tylko odrobiła straty, ale także wypracowała kilkupunktową przewagę. W trzeciej kwarcie drużyna ze stolicy Małopolski kontrolowała przebieg gry. Udało jej się zwiększyć przewagę do ośmiu punktów. Na początku ostatniej odsłony po rzucie Gintare Petronyte było 40:50, w 34. min. 48:60 (Lavender). Tej straty drużyna z Koszyc nie zdołała odrobić. Powodem przegranej Słowaczek była w dużej mierze fatalna skuteczność pod koszem (nieco ponad 39 proc. w rzutach za dwa w całym spotkaniu) i dobra gra w defensywie krakowianek, szczególnie po przerwie. Mecz odbył się w halli Steel Arena, gdzie rozgrywają swoje spotkania także hokeiści HC Koszyce. Zawodniczki w środę oczywiście nie grały na lodzie, ale między trybunami a placem gry stały hokejowe bandy. Nie został zorganizowany wyjazd kibiców "Białej Gwiazdy" do Koszyc. Jednak kilkunastu fanów zdecydowało się na samodzielny przyjazd. Mecz oglądało ponad dwa tysiące widzów (hala mieści 8 tys.). Wśród obecnych był prezydent Słowacji Andrej Kiska, który symboliczne rozpoczął spotkanie. Słowacy bardzo gorąco przywitali Allie Quigley, która broniła barw "Dobrych Aniołów" w sezonie 2012/13. Po meczu powiedzieli: Stefan Svitek (trener Wisły Can-Pack Kraków): "Spodziewaliśmy, że będzie to nerwowe spotkanie. Początkowo traciliśmy punkty, gdyż pozwalaliśmy rywalkom na rzutu z łatwych pozycji. Jednak wiedzieliśmy, że stać nas na odwrócenie losów spotkania. Z czasem zaczęliśmy lepiej bronić. Już druga kwarta było niezła w naszym wykonaniu. Mieliśmy sześć punktów straty, a udało nam się do szatni zejść z małą, ale jednak przewagą. Te sześć punktów nie dawało nam jakiegoś komfortu. W takim przypadku każdy błąd, zły rzut mógł spowodować, że rywalki by nas dogoniły. W trzeciej kwarcie powiększyliśmy przewagę, a w ostatniej kontrolowaliśmy sytuację". Maros Kovacik (trener Good Angels Koszyce): "Wisła odniosła zasłużone zwycięstwo, dominowała w prawie wszystkich elementach gry. Moim zdaniem o naszej porażce zadecydowała nie trzecia, a druga kwarta. Wtedy zaczął się u nas uwidaczniać problem braku celnych rzutów spod kosza". Good Angels - Wisła Can Pack 55:68 (18:15, 12:21, 10:12, 15:20) Good Angels Koszyce: Zuzana Zirkova 14, Zofia Hruscakova 12, Tijana Krivacevic 10, Asjha Jones 9, Romy Baer 4, Erin Phillips 4, Magdalena Ziętara 2, Barbora Balintova 0, Martina Kissova 0. Wisła Can-Pack Kraków: Jantel Lavender 22, Gintare Petronyte 16, Farhiya Abdi 15, Allie Quigley 13, Courtney Vandersloot 2, Cristina Ouvina 0, Agnieszka Skobel 0, Justyna Cegielska 0, Angelika Ostasiewicz 0.