W pierwszej fazie Euroligi koszykarki grupy B rywalizowały, także w turniejowej "bańce", na początku grudnia w Stambule, ale tego występu podopieczne łotewskiego trenera Gundarsa Vetry nie mogą zaliczyć do udanych. Mistrzynie Polski poniosły bowiem komplet trzech porażek. Na inaugurację zmagań w Turwcji wysoko przegrały z LDLC Asvel Feminin Lyon 57:89, a następnie uległy Fenerbahce Stambuł 70:80 oraz ZVVZ USK Praga 76:85. Gospodarzem drugiego turnieju będzie czeski zespół, a zawodniczki VBW Arki zmierzą się w Pradze kolejno z LDLC Asvel (wtorek, godz. 16), Fenerbahce (czwartek, 16) i ZVVZ USK (piątek, 19). - Do stolicy Czech pojechaliśmy autokarem w niedzielę rano w najsilniejszym składzie. Co prawda w środowym, wygranym 94:57, meczu z Energą Toruń nie wystąpiły Artemis Spanou i Amalia Rembiszewska, ale ich urazy nie były groźne i obie gotowe są do gry. Przed wyjazdem mieliśmy wykonane testy na obecność koronawirusa, które powtórzone zostaną na miejscu w poniedziałek - wyjaśnił Witkowski. W ekstraklasie Arka prowadzi z kompletem 14 zwycięstw. Na początku sezonu notowała bezproblemowe triumfy (wygrywała średnio różnicą ponad 34 punktów), ale po powrocie ze Stambułu u kilku koszykarek stwierdzono zakażenie SARS-CoV-2 i drużyna musiała zawiesić treningi. Po powrocie do ligowej rywalizacji gdynianki wygrały sześć spotkań, ale cztery z nich po zaciętej walce. - Przed pierwszym turniejem w Eurolidze byliśmy w większym gazie, ale do Stambułu pojechaliśmy bez poważniejszego sprawdzianu. Teraz jesteśmy zdecydowanie bogatsi o doświadczenia w rywalizacji na najwyższym szczeblu z renowowanymi przeciwnikami. Także w ekstraklasie nasze spotkania nie były już spacerkiem - ocenił Witkowski. Po dwóch turniejach dwie najlepsze drużyny z czterech grup awansują do ćwierćfinałów. Kolejny etap zmagań ma zostać rozegrany w systemie mecz i rewanż, ale ponownie w jednym miejscu, w terminie 14-21 marca. Zwycięzcy awansują do turnieju finałowego - Final Four, który zaplanowany został na kwiecień.