Po dwóch porażkach w dwóch pierwszych kolejkach Euroligi mistrzynie Polski wygrały z zespołem z Belgii. CCC było drużyną lepszą przez pełne 40 minut i zwyciężyło pewnie. Obie strony zaczęły spotkanie bardzo nerwowo. Po ponad trzech minutach było 2:2, mimo iż oba zespoły miały pozycje rzutowe, fatalnie jednak pudłowały. Pierwsze nerwy uspokoiły polkowiczanki i zdobyły osiem punktów z rzędu. W tym momencie trener rywalek Pascal Angillis wziął czas, ale pomogło to tylko na chwilę. Przyjezdne notowały mnóstwo strat i grały bardzo nieskutecznie. Pierwszą kwartę zakończyły ze skutecznością rzutów z gry 23 procent przy 46 proc. CCC. Druga kwarta rozpoczęła się od kolejnej straty Castors, ale później to Belgijki dyktowały warunki gry i w niespełna dwie minuty łatwo zdobyły siedem punktów (19:13). Zdenerwowany trener Maros Kovaczik poprosił o przerwę w grze. Poskutkowało, bo jego podopieczne zdobyły cztery punkty z rzędu. Słowacki szkoleniowiec nadal jednak miał duże pretensje do postawy w ataku swojej drużyny. Rywalki nie spisywały się lepiej i CCC cały czas utrzymywało bezpieczną przewagę. Po trafieniu Temitope Fagbenle na trzy minuty przed końcem tej odsłony meczu było 30:19. W końcówce drugiej kwarty udało się nawet tę przewagę powiększyć i w połowie meczu mistrzynie Polski prowadziły 37:24. Trzecią odsłonę celnym rzutem z dystansu rozpoczęła Fagbenle (40:24), ale nie oznaczało to, że CCC będzie dyktowało warunki. Później długo trwała wymiana skutecznej akcji na skuteczną i straty na stratę. Akcje mistrzyń Polski wydawały się jednak bardziej poukładane i brakowało im jedynie skutecznego wykończenia. Polkowiczanki w końcu zaczęły trafiać i po indywidualnej akcji Weroniki Gajdy na tablicy pokazał się wynik 46:28. Było to najwyższe prowadzenie CCC do tego momentu. W samej końcówce trzeciej kwarty najpierw z dystansu trafiła Tiffany Hayes, a następnie ładną akcję spod kosza skończyła skutecznie Fagbenle i przed ostatnimi 10 minutami gry było 55:36. Takiej przewagi CCC nie dało już sobie odebrać. Przeciwniczki starały się grać szybko, rzucać z dystansu i stosować pressing już na połowie polkowiczanek, ale mistrzynie Polski nadal prowadziły wysoko. Na sześć minut przed końcem meczu było 58:40 i jasne się stało, że nic złego polkowiczankom nie może się już stać. Maros Kovacik (trener CCC Polkowice): "Mój zespół zagrał przede wszystkim bardzo dobrze w obronie, o czym może świadczyć fakt, że straciliśmy niewiele ponad 50 punktów. Mecz potoczył się tak, jak chcieliśmy i sobie zakładaliśmy. Cały czas była bardzo dobra komunikacja w zespole i cały czas bardzo dobrze broniliśmy, przez co mieliśmy przewagę nad rywalkami. Po dwóch porażkach bardzo chcieliśmy wygrać i się udało. To będzie dla nas zastrzyk pozytywnej energii przed kolejnymi meczami w Eurolidze". Tiffany Hayes (CCC): "Bardzo cieszymy się z tej wygranej, która była nam potrzebna. Dobrze weszłyśmy w mecz i od początku uzyskałyśmy przewagę. Byłyśmy zgrane w defensywie, która dzięki temu dobrze funkcjonowała. Wobec naszej skutecznej obrony przeciwniczki wiele akcji w ogóle nie kończyły rzutami. Nie był to jednak łatwy mecz. Rywalki były wymagające i musiałyśmy dać z siebie sto procent. Cieszymy się, ale już myślimy o kolejnym spotkaniu. Musimy grać jeszcze lepiej, bo w Eurolidze nie ma łatwych spotkań i łatwych rywali". CCC Polkowice - Castors Braine 71:52 (19:6, 18:18, 18:12, 16:16) CCC Polkowice: Tiffany Hayes 23, Weronika Gajda 11, Temitope Fagbenle 9, Styliani Kaltsidou 9, Johannah Leedham 7, Jasmine Thomas 6, Agnieszka Kaczmarczyk 6, Karolina Puss 0; Castors Braine: Albina Razjewa 9, Celeste Trahan-Davis 12, Emmanuella Mayombo 6, Merike Anderson 6, Antonia Delaere 6, Karlie Samuelson 5, Mariona Ortiz 4, Ruth Hamblin 2, Manon Grzesinski 2, Sien Devligher 0. Mariusz Wiśniewski