Zbigniew Czyż: Po sensacyjnym zwycięstwie reprezentacji Polski w ćwierćfinale mistrzostw Europy ze Słowenią dał pan radę choć na chwilę zasnąć? Radosław Piesiewicz, prezes Polskiego Związku Koszykówki: To była noc wielkiej radości, ale nie pierwsza podczas tego EuroBasketu. Od początku mistrzostw bardzo wierzyłem w naszą drużynę. To jest dopiero połowa drogi, bo przed nami dwa bardzo ważne mecze. Idziemy w nich po swoje, idziemy spełniać marzenia. Po ostatnim meczu grupowym z Serbią, gdy zapewniliśmy sobie awans do 1/8 finału poszedłem do szatni zawodników i już wtedy powiedziałem im, że są mistrzami Europy. Mam nadzieję, że to wykrakałem (śmiech). Jak dużo nerwów kosztowało spotkanie ze Słowenią? Po dwóch kwartach nasza reprezentacja prowadziła różnicą dziewiętnastu punktów, ale przed czwartą przewaga stopniała zaledwie do jednego. Końcówka meczu to był prawdziwy horror. - Każde spotkanie kosztuje ogrom nerwów i stresu. Ale cóż mój stres. Jeżeli nasza reprezentacja ma wygrywać w taki sposób, to mogę się częściej denerwować i wszystko w taki sposób przeżywać. Postawa naszych koszykarzy jest warta takich emocji. Na przeżycie chwil takich jak te, na takie mecze czeka się całe życie. To jest coś nie do opisania. Są wielkie emocje i wielka radość. Jak wyglądały pierwsze chwile w szatni koszykarzy po wyeliminowaniu aktualnych mistrzów Europy? - Poszedłem do chłopaków, była ogromna radość. Nasza drużyna tworzy jeden wielki team spirit. Z każdym dniem, z każdym meczem zespół podoba się coraz bardziej. To jest niesamowita grupa zgranych ze sobą ludzi, którzy mają do siebie wiele szacunku. Oni doskonale wiedzą, po co przyjechali na te mistrzostwa i co chcą osiągnąć, na czele z kapitanem reprezentacji Mateuszem Ponitką. Mateusz rysuje i pokazuje pozostałym zawodnikom pewną ścieżkę, którą on jako lider drużyny sobie wyobraża. Ze sportowego punktu widzenia trudno wytłumaczyć tak wielką, pozytywną metamorfozę reprezentacji. W czerwcu zakończyły się eliminacje do mistrzostw świata 2023, do których nie udało się wywalczyć awansu, po niespełna trzech miesiącach "Biało-Czerwoni" są w półfinale EuroBasketu. - Trzeba pamiętać, że w eliminacjach mistrzostw świata brakowało nam kluczowych zawodników z różnych powodów. Były kontuzje i inne zdarzenia, które uniemożliwiały im występy. Bohaterem reprezentacji Polski jest Mateusz Ponitka, który po opuszczeniu w marcu rosyjskiego Zenita Sankt Petersburg długo pozostawał bez klubu. Podczas mistrzostw Europy prezentuje się znakomicie, spodziewał się pan tego? - Mateusz gra na poziomie NBA, co zresztą na konferencji pasowej po meczu ze Słowenią powiedział sam Luka Doncić. Dołączył do niego Aleksander Balcerowski, który w tym momencie prezentuje poziom Euroligi, a jestem przekonany, że już wkrótce poziom także najlepszej ligi świata. Olek tym momencie właściwie się już o NBA ociera. Także Michał Sokołowski gra świetnie, A.J. Slaughter to klasa sama w sobie. Nasza drużyna jest zbudowana z bardzo dobrych zawodników, którzy wiedzą, co chcą grać. A odnośnie samego Mateusza Ponitki, to brak słów na to, co wyprawia na parkiecie i jak gra. Nie mam słów jak on się prezentuje na EuroBaskecie. Mogę dodać, że uwielbiam go jako człowieka. Jest niezwykle wartościową osobą, mam do niego ogromny szacunek. Niemal równo rok temu zdecydował się pan zakończyć współpracę z Mikiem Taylorem i powierzyć prowadzenie reprezentacji Igorowi Miliciciowi. Dziś chyba z dużą satysfakcją może stwierdzić, że wybór był słuszny. - Igorowi Miliciciowi trzeba było dać czas. Myślę, że nasz selekcjoner bardzo dobrze go wykorzystał. Bardzo cieszę się, że jesteśmy w miejscu, w którym jesteśmy. Trochę się nawet uśmiecham i pytam, gdzie są teraz ci krytycy, którzy jeszcze nie tak dawno temu mówili, co ja robię decydując się na zmianę selekcjonera. Myślę, że teraz dostali właśnie odpowiedź. Federacja stworzyła reprezentacji Polski bardzo dobre warunki. Słychać głosy, że zawodnikom niczego nie brakuje, aby odnosić sukcesy. - Nasi koszykarze mają takie warunki, jakich oczekują, mają to, czego chcą. Każdy zawodnik jest dla mnie i dla związku najważniejszy. Oddaję ze swojej strony całe serce, całego siebie, ale wiem, że oni dzięki temu w zamian dają na parkiecie wszystko to, co najlepsze. Tak wielkiego sukcesu nie było w polskiej koszykówce w wydaniu reprezentacyjnym od 51 lat, gdy na mistrzostwach Europy w 1971 roku Polska mierzyła się w półfinale z Jugosławią. Dociera do pana i zawodników to, że wspólnie tworzycie właśnie historię? - Chyba przyzwyczajamy się do takich sukcesów, bo przypomnę, że w 2019 roku po 52 latach awansowaliśmy na mistrzostwa świata. Teraz na tak duży sukces podczas mistrzostw Europy czekaliśmy niemal tyle samo czasu. Ale to nie koniec, bo ja wierzę, że nasza drużyna jest w stanie zdobyć złoty medal i wygrać EuroBasket. Na pewno jednak już teraz możemy powiedzieć o wielkim sukcesie polskiej koszykówki. Bez względu na to, czy reprezentacja Polski zdobędzie medal, czy nie, można założyć, że na koszykówkę zapanuje w Polsce jeszcze większa moda. Ta dyscyplina sportu zyska w naszym kraju po EuroBaskecie znacząco na popularności. - Na pewno będziemy chcieli wykorzystać ten fakt. Już w sobotę zaskoczymy kibiców czymś pozytywnym. Wcześniej, bo już dziś półfinał z Francją w którym reprezentacja Polski ponownie nie będzie faworytem. - Niech Francja będzie faworytem. Ja bardzo wierzę, że to my wygramy. Wierzy pan, że podopieczni Igora Milicicia mogą dokonać rzeczy wręcz niewyobrażalnej i sięgnąć po złoty medal mistrzostw Europy? - Wierzę i to nawet bardzo. Spotkałem się z kapitanem Mateuszem Ponitką, Michałem Sokołowskim i Aaronem Celem, czyli starszyzną drużyny. Powiedziałem chłopakom zupełnie poważnie, że ja w nich wierzę i w to, że są w stanie zdobyć mistrzostwo Europy. A jeżeli nie złoty medal, to na pewno możemy stanąć na podium. Taka chęć i pragnienie w naszych zawodnikach jest ogromna. Od początku mistrzostw wierzyłem w wielki sukces, który nasza drużyna już osiągnęła. Zawodnicy prezentują na parkiecie ogromną klasę. To jest coś niesamowitego, a przecież nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Nasza reprezentacja jest zdolna wygrywać z każdym i to na naszych warunkach. Początek półfinału EuroBasketu Polska-Francja o g. 17.15. Relacja tekstowa na sport.interia.pl. Rozmawiał Zbigniew Czyż