- Był miłym, ciepłym człowiekiem. Pomagał innym w każdej sytuacji. Nie było dla niego problemu, by wystąpić na przykład w akcjach promocyjnych na szczytny cel, pomagać klubowi i reprezentacji nie tylko na boisku - przypomniał szkoleniowiec. Wójcik był ośmiokrotnym mistrzem Polski, na krajowych parkietach miał także pięć srebrnych i jeden brązowy medal. Był też pierwszym polskim koszykarzem, który przecierał szlaki za granicą. Jako pierwszy Polak otrzymał zaproszenie na treningi do NBA (Los Angeles Clippers), zdobył mistrzostwo poza granicami kraju (w Belgii, z zespołem Spirou Charleroi), zagrał w Eurolidze (Unicaja Malaga). - Bardzo dobry zawodnik. Doskonały w ataku. Przy swoich warunkach fizycznych potrafił rzucić za trzy punkty, potrafił zagrać tyłem do kosza - scharakteryzował Kijewski swojego podopiecznego w Prokomie Treflu Sopot. Wcześniej szkoleniowiec z Poznania prowadził reprezentację Polski, która w 1997 roku w Barcelonie wywalczyła siódme miejsce w mistrzostwach Europy. Takiego wyniku do dziś nie powtórzyła żadna kolejna reprezentacja koszykarzy. Wójcik był w tamtej drużynie drugim strzelcem zespołu (11,2 pkt), za Maciejem Zielińskim (12,8). Natomiast w trakcie 20 sezonów występów w rozgrywkach ligowych w Polsce zdobył 10087 pkt, co daje mu drugie miejsce na liście wszech czasów, właśnie na Eugeniuszem Kijewskim (10185). - Kończyłem boiskowe występy w barwach Lecha Poznań w 1990 roku w finałowych spotkaniach z Gwardią Wrocław. Miałem w nich za rywala młodego Adama Wójcika, który wówczas rozpoczynał karierę. Można powiedzieć, że przejął ode mnie pałeczkę. Nie mogę się z tym pogodzić, że już dobiegł do mety ostatecznej - zakończył.