24-letni Bibbins, który na początku grudnia odszedł do francuskiego Elan Pau Orthez, nie tylko znakomicie kierował grą warszawskiego zespołu, ale był też najlepszym strzelcem - zdobywał średnio w meczu 18,5 punktów i miał siedem asyst, co dawało mu czwarte miejsce w tych klasyfikacjach w Energa Basket Lidze. Wcześniej Legia, która była rewelacją pierwszej rundy sezonu zasadniczego (bilans 12-3), zgodziła się na transfer reprezentanta kraju Michała Sokołowskiego do ligi włoskiej. Kilka lat temu Kamiński jako szkoleniowiec Rosy Radom pozwolił w trakcie sezonu przenieść się do AEK Ateny liderowi zespołu Amerykaninowi Kevinowi Punterowi, który obecnie gra w Eurolidze w barwach Armani Mediolan. - Każda sytuacja była inna, ale jak się z kimś na coś umawiam, to nie wyobrażam sobie, żebym nie dotrzymał słowa. Obiecałem Bibbinsowi, że jak otrzyma bardzo dobrą propozycję, to pozwolę mu odejść. Prawdę mówiąc nie sądziłem, że jakikolwiek klub da mu taką superofertę. Czułbym się źle, gdybym wykręcił się z obietnicy. Cóż, mamy teraz trudny okres, musimy budować zespół na nowo, ale takie jest życie i koszykówka, którą kocham - powiedział opiekun Legii. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! Kamiński, który karierę trenerską rozpoczął na początku tego wieku obejmując funkcję pierwszego szkoleniowca Polonii Warszawa (2002), uważa, że Punter był najlepszym graczem, z jakim dane mu było współpracować. - Powinniśmy się cieszyć, że się tacy gracze, jak Bibbins czy Punter pojawiają w polskiej lidze. Nie jesteśmy w stanie konkurować finansowo z klubami hiszpańskimi, greckimi, tureckimi, itp. Niewątpliwie zawodnikiem o najwyższych umiejętnościach, z jakim pracowałem, był Punter. Był "no name" w Europie, a dzięki występom w Rosie - i oczywiście swojej pracy - gra teraz w Eurolidze. Cieszę się, że dołożyliśmy cegiełkę do jego rozwoju - przyznał. Wspomniał, że odszedł z Rosy w poniedziałek, a już kilka dni później wygrał z AEK Ateny Puchar Grecji, pokonując w finale euroligowy Olympiakos Pireus. Poprowadził drużynę z Aten również do triumfu w Lidze Mistrzów FIBA. - To naprawdę mnie cieszy, ale nie podchodzę emocjonalnie do wykonywanej pracy, nie utrzymuję kontaktów z zawodnikami. Staram się być fair wobec nich i siebie - podkreślił. Wśród polskich koszykarzy, z którymi przyszło mu pracować, wymienia jako najlepszego, bez zastanowienia, Sokołowskiego. - Zdecydowanie Sokołowski. Pracowaliśmy razem kilka lat w Radomiu i w każdym sezonie Michał nabywał nowe umiejętności. Kolejne dwa lata spędził w mocnych klubach i gdy ponownie spotkaliśmy się na te kilka miesięcy w Legii, zobaczyłem, jak bardzo się rozwinął. Umiejętnie korzysta z nabytej wiedzy i swoich predyspozycji. Uważam, że wyjazd do Włoch to była jego dobra decyzja - ocenił szkoleniowiec, który w 2016 r. zdobył z Rosą wicemistrzostwo kraju, a wcześniej dwa brązowe medale z Polonią (2004 i 2005). Kamiński, który Legię prowadzi od lutego, wcześniej był szkoleniowcem zespołu MBC Mitteldeutscher Weissenfels, gdzie w tym sezonie występuje kadrowicz Michał Michalak. Podejmując wyzwanie w Niemczech zrezygnował z funkcji asystenta trenera Mike'a Taylora w drużynie narodowej. - Bardzo chciałem pojechać za granicę, sprawdzić się. Nie żałuję decyzji, mam nowe doświadczenia. Liga niemiecka wcale nie jest lepiej zorganizowana niż polska, patrząc na kluby. Oczywiście Alba Berlin i Bayern Monachium to inna półka organizacyjna, sportowa i finansowa, ale poziom pozostałych drużyn jest porównywalny do czołowych zespołów polskiej ekstraklasy. Jest tylko jedna różnica - solidność jeśli chodzi o finanse. Terminowość wypłacania pensji jest w każdym klubie taka sama, niezależnie od wysokości budżetu - przekazał. Klub z Weissenfels zwolnił Kamińskiego po kilku miesiącach, ale ponieważ kontrakt był gwarantowany, to szkoleniowiec nadal otrzymywał wypłaty. Mogło tak być przez kolejne półtora roku, ale... pojawiła się oferta Legii. Stołeczna ekipa po bardzo dobrym sezonie 2018/19 z trenerem Tane Spasevem (awans do play off) w minionych rozgrywkach radziła sobie słabo - cztery wygrane w 20 meczach sprawiły, że szefowie klubu uznali, iż ponad dwuletnia formuła pracy z macedońskim szkoleniowcem wyczerpała się. - Pewnych propozycji się po prostu nie odrzuca. Oferta Legii taką właśnie była. Choć straciłem finansowo na przenosinach do Warszawy, byłem szczęśliwy, że mogę pomóc Legii. Takie jest życie trenera. Poza tym zaproponowano mi długi kontrakt, co w mojej obecnej sytuacji rodzinnej bardzo mi odpowiadało - dodał. Kamiński jest pasjonatem koszykówki, ale podkreśla, że nie jest to jego całe życie, równie ważna jest rodzina. Właśnie spodziewa się narodzin drugiej córeczki. - Dlaczego kocham koszykówkę? Daje mi dużo satysfakcji. Po rezygnacji z pracy w reprezentacji Polski mam dłuższe wakacje. W klubie mój czas pracy jest nienormowany, często coś robię w godzinach niestandardowych, nawet w nocy, ale wolę to niż codzienne chodzenie na ósmą i powrót po ośmiu godzinach. Najbardziej lubię mecze i adrenalinę, jaką wyzwalają. Cieszą mnie postępy zawodników, codzienna praca z ludźmi. Pierwszy czy drugi miesiąc bez pracy jest ok, ale potem już bardzo ciągnie do koszykówki - przyznał szkoleniowiec, który w 2016 r. z Rosą wywalczył Puchar Polski, a w 2019 r. uczynił to z BM Slam Stalą Ostrów Wlkp. Legia z bilansem 13-5 prowadzi w tabeli ekstraklasy z dorobkiem 31 pkt. Jeden tracą do stołecznej drużyny Śląsk Wrocław i Zastal Enea BC Zielona Góra, który jednak ma za sobą dwa spotkania mniej. Olga Miriam Przybyłowicz Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl! ----------------------------------------------- Samochód 20-lecia na 20-lecie Interii! ZAGŁOSUJ i wygraj ponad 20 000 złotych - kliknij Zapraszamy do udziału w 5. edycji plebiscytu MotoAs. Wyjątkowej, bo związanej z 20-leciem Interii. Z tej okazji przedstawiamy 20 modeli samochodów, które budzą emocje, zachwycają swoim wyglądem oraz osiągami. Imponujący rozwój technologii nierzadko wprawia w zdumienie, a legendarne modele wzbudzają sentyment. Bądź z nami! Oddaj głos i zdecyduj, który model jest prawdziwym MotoAsem!