Przed tym spotkaniem Trefl Sopot był wyżej w tabeli, ale miał jedynie minimalnie lepszy bilans od toruńskiego Polskiego Cukru. Znamienne jednak, że goście do tej pory nie odnieśli zwycięstwa na wyjeździe i to było widać w Ergo Arenie. Gospodarze zostali w poprzedniej kolejce zmasakrowani na własnym parkiecie rzutami z dystansu przez GTK Gliwice i przegrali sromotnie 80:110. Tym razem od pierwszego gwizdka na parkiecie pustej hali zdecydowanie dominowali zawodnicy trenera Marcina Stefańskiego i ich prowadzenie przez cały mecz oscylowało niemal w rozmiarach piątkowej porażki. Niesamowita huśtawka formy - w piątek 30 na minusie, dziś 29 na plusie. Jedyny sympatyczny moment dla gości miał miejsce przed rozpoczęciem spotkania, gdy Aaron Cel uhonorowany został nagrodą dla najlepszego zawodnika ósmej serii Energa Basket Ligi. Cel nie mógł trafić do celu, tak samo jego reprezentacyjny kolega Damian Kulig, który dodatkowo został ukarany przewinieniem technicznym. W ogóle nie był to przesadnie udany wieczór dla reprezentantów Polski. Świeżo powołany do kadry, wychowanek Nenufara Ełk, Michał Kolenda z Trefla, rozpoczął od dwóch szybkich fauli, potem został m.in. "poczęstowany" soczystą czapą. Honor graczy występujących z orłem na piersiach najmocniej bronił Karol Gruszecki, który po trzech udanych sezonach, okraszonych srebrnym i brązowym medalem ligowym w Toruniu przeniósł się nad morze i udowadniał, jak wiele przez jego odejście stracił klub z Kujaw. W przeciwnym kierunku powędrował Obie Trotter, którego konto punktowe długo pozostawało dziewicze. Gruszecki, zawodnik z przeszłością w amerykańskiej lidze uniwersyteckiej NCAA, był skuteczny z dystansu, już w pierwszej połowie zdobył 11 punktów. Po drugiej stronie Treflowi kroku starali dotrzymywać się jedynie Donovan Jackson i Carlton Bragg Jr, obaj zdobyli po 20 punktów. Trefl prowadził 10:3, potem 24:8, pierwsza kwarta zakończyła się dwucyfrową przewagą graczy znad morza. Gościom nie pomogło przejście na obronę strefową, zresztą pod koniec drugiej kwarty oba zespoły zaczęły ją stosować. Trefl grał doskonale, symboliczne było zakończenie pierwszej części meczu, którą skutecznym rzutem równo z syreną zakończył kapitan miejscowych, Paweł Leończyk. W pierwszej części spotkania pod tablicami trwał wyrównany bój, oba zespoły miały równą liczbę zbiórek, ale zaprezentowali fatalną wręcz skuteczność, ledwie 24,2%, która w drugiej części wzrosła, ale jedynie do poziomu 32,3%. W drugiej połowie trwał festiwal strzelecki z obu stron, przewaga rosła i rosła. W NBA był kiedyś taki zwyczaj, że jeśli drużyna gospodarzy wygrała, pokonując barierę 100 punktów, klub zapraszał wszystkich kibiców na pizzę. Dziś zabrakło niewiele, oczywiście gdyby to było możliwe. Sopot od jakiegoś czasu znajduje się w tzw. "czerwonej strefie" epidemicznej i mecz odbywał się w pustej hali, zamknięta jest też cała nadmorska gastronomia. Gospodarze, których karciana nazwa bierze się od producenta puzzli, zapewnili symboliczny "doping" rodziny Treflików. Najwyraźniej pomógł on gospodarzom, którzy pokonali rywala po serii kolejnych czterech porażek ligowych z torunianami. Trefl Sopot - Polski Cukier Toruń 96:67 (24:12, 23:16, 28:23, 21:16) Trefl Sopot: Paweł Leończyk 18, TJ Haws 17, Karol Gruszecki 14, Michał Kolenda 7, Darious Moten 2 oraz Łukasz Kolenda 14, Dominik Olejniczak 13, Witalij Kowalenko 5, Martynas Paliukenas 4, Patryk Pułkotycki 2, Sebastian Rompa 0, Daniel Ziółkowski 0 Polski Cukier Toruń: Donovan Jackson 20, Obie Trotter 9, Bartosz Diduszko 6, Damian Kulig 5, Aaron Cel 2 oraz Carlton Bragg Jr 20, Keyshawn Woods 5, Aleksander Perka 0, Michał Samsonowicz 0, Marcin Wieluński 0, Jakub Kondraciuk 0 Maciej Słomiński, Ergo Arena, Gdańsk/Sopot