Siedem mistrzostw i wicemistrzostw Polski, cztery brązowe medale, dziewięć Pucharów Polski i jeden Superpuchar, a także wiele zwycięstw na arenach międzynarodowych - to łączny dorobek drużyn spod znaku Trefla - koszykarskiego Trefla Sopot oraz siatkarskich Trefla Gdańsk i Atomu Trefla Sopot. Po 25 latach gry na parkietach koszykarskich oraz 15 latach na boiskach siatkarskich o historii drużyn spod znaku Trefla powstała pierwsza książka - "Sportowa Układanka" autorstwa Łukasza Ceglińskiego. Jej premiera odbędzie się podczas dwóch grudniowych meczów Trefla Sopot i Trefla Gdańsk. 11 grudnia w trakcie koszykarskich derbów Trójmiasta oraz dzień później podczas siatkarskiego starcia z zespołem LUK Lublin. Trefl to także siatkówka, ale pierwszą miłością właściciela i założyciela klubu, Kazimierza Wierzbickiego była koszykówka. Sopocki klub może pochwalić się wieloma sukcesami, ale jego historia nie była wolna od meandrów i zakrętów. Najpoważniejszym był sportowy "rozwód" w 2009 r., gdy Asseco Prokom Sopot przeniósł się do Gdyni, a osamotniony Trefl budował od nowa koszykówkę w kurorcie. Kulisy rozstania ujawnia Kazimierz Wierzbicki w "Sportowej Układance". Trefl Sopot obchodzi 25-lecie istnienia - Nie było jednej przyczyny, jakiegoś wydarzenia, które zdecydowało o podziale. Po prostu z roku na rok zmieniała się sytuacja. Ryszard Krauze przeznaczał na klub coraz większe pieniądze i chciał mieć większy wpływ na zespół. Wywodzi się z Gdyni, w której wtedy wybudowano halę większą niż Hala 100-lecia w Sopocie. Myślę, że z roku na rok rozchodziły się nasze wizje i pomysły na funkcjonowanie klubu. Zdarzało się, że w drużynie pojawiali się gracze, których my niekoniecznie chcieliśmy - tak było z Travisem Bestem czy Rubenem Wołkowyskim. Oczywiście ich wielkie pensje były opłacane z pieniędzy Prokomu, my jednak uważaliśmy, że są to błędne decyzje sportowe. Nasze, czyli moje i Ryśka, spojrzenia na drużynę zaczęły się różnić. Rysiek i jego doradcy, także ze względów biznesowych, potrzebowali nowego otwarcia. My byliśmy zdeterminowani, żeby pozostać w Sopocie. W końcu Rysiek mnie poprosił, żebym sprzedał mu swoje udziały w klubowej spółce. A ja nie chciałem walczyć, tym bardziej że kilka lat wcześniej Prokom bardzo nam pomógł, wsparł nas w momencie kryzysowym, a potem wyraźnie powiększał budżet. Sprzedałem Krauzemu swoje udziały, a on jednocześnie zarejestrował nową spółkę akcyjną Trefl Sopot SA, którą przekazał nam. Bo ja już w trakcie tego rozwodu planowałem, że stworzę nową drużynę Trefla, żeby koszykówka w Sopocie miała ciągłość. A dlaczego Krauze nie powołał nowej spółki dla drużyny w Gdyni, po prostu zostawiając wam tę starą? Bo chciał, żeby jego zespół grał w Eurolidze, a Euroliga wymagała sportowego umocowania. Jak chciałeś grać w elicie, to musiałeś być mistrzem Polski, musiałeś mieć zwycięską historię uzasadniającą silną pozycję. Dlatego Krauze potrzebował fundamentu tego Trefla, który założyłem w 1995 roku, który zdobywał mistrzostwa Polski. Z Ryśkiem podpisaliśmy jednak dokument, na mocy którego oba kluby, i jego Asseco Prokom Gdynia, i mój nowy Trefl Sopot, miały prawo do powoływania się na historię, na mistrzowski dorobek. Różnie potem bywało. Ja i Rysiek zawsze mieliśmy dobre kontakty, ale do Asseco Prokomu przyszli nowi ludzie, którzy dążyli do marketingowych konfrontacji, którzy wbijali nam szpile. Kiedyś na przykład rozwiesili na domu stojącym naprzeciwko Hali 100-lecia wielki baner, który informował o tym, że drużyna z Gdyni to siedmiokrotny mistrz Polski. Na mocy podpisanego porozumienia to była oczywiście prawda, ale nie da się ukryć, że to była z ich strony prowokacja. A gdzie są mistrzowskie trofea, które Prokom Trefl zdobył do 2009 roku? U nas. Wszystkie są w siedzibie klubu. Wracając do teraźniejszości, derby rządzą się swoimi prawami i przeważnie są bardzo wyrównane. Nie inaczej będzie na parkiecie Ergo Areny, zwłaszcza, że zarówno Trefl jak i Asseco Arka są sąsiadami w tabeli. Sopocianie w 13 meczach mają sześć zwycięstw, gdynianie - pięć. To będzie 38 derbowy mecz w historii. W ostatnich pięciu spotkaniach, czterokrotnie górą byli gdynianie, chociaż akurat w poprzednim sezonie Trefl wygrał na wyjeździe aż 100:71. Maciej Słomiński