Kto wie, czy sukces nie byłby jeszcze większy, gdyby zamiast w "bańce", półfinały i finał rozgrywane były według tradycyjnych reguł. W sezonie zasadniczym Legia wywalczyła drugie miejsce, mogła mieć handicap w postaci własnego parkietu w półfinałach. Te przegrała ze Stalą Ostrów w jej hali. Wywalczenie brązowego medalu i tak będzie postrzegane jako niezwykle cenne osiągnięcie. Po raz ostatni po medal Legia sięgnęła ponad pół wieku temu. W gronie faworytów ligi upatrywano zupełnie inne drużyny. Teraz legionistom potrzeba już tylko jednej wygranej, aby stanąć na najniższym stopniu podium. - Dzięki Bogu pierwszy mecz ze Stalą był świetny w naszym wykonaniu. Zagraliśmy na dużej intensywności, nie poddaliśmy się po niepowodzeniu w półfinale. Wiemy jak ważne jest to trzecie miejsce w rozgrywkach. Chcemy zakończyć ligę tak dobrze, jak to tylko możliwe. To dla nas bardzo dobry sezon, chcemy to pokazać i podkreślić. Chcemy walczyć w każdym meczu i sięgnąć po medal. Jestem dumny z zespołu, zadowolony z siebie. Graliśmy dziś naprawdę bardzo dobrze zarówno w obronie jak i w ataku - powiedział po meczu Jamel Morris. Amerykanin był bohaterem spotkania w Arenie Ostrów. Zdobył aż 35 punktów.- Zdobyłem 35 punktów, ale nie myślałem o tym, byłem w odpowiednim rytmie, koledzy znajdowali mnie na boisku, po prostu rzucałem. Inni kreowali mnóstwo okazji do zdobywania punktów, pomagali mi w znajdowaniu się na otwartych pozycjach. Jestem im wszystkim wdzięczny za ten występ, ale jeszcze bardziej za zwycięstwo.Co dalej? Śląsk na pewno się nie podda, mają naprawdę dobrego trenera, dobrą drużynę. Przegraliśmy z nimi dwa razy w sezonie zasadniczym, oba mecze były bardzo zacięte. Wrócimy do hotelu, obejrzymy materiał wideo, zobaczymy, gdzie zrobili błędy. Przystąpią do kolejnego meczu z innym nastawieniem, ale to dla nas nic nie zmienia. Musimy wyjść na boisko, poradzić sobie z tym wszystkim, zagrać jeszcze lepiej. Wciąż nie jesteśmy idealni, więc musimy znaleźć metodę, by zagrać jeszcze lepiej z zachowaniem tej samej intensywności i skupienia - podsumował czwartkowy mecz Morris. 28-letni koszykarz po sezonie odchodzi do francuskiego Orleans Loiret Basket. Jego kontrakt z Legią wygasa po ostatnim meczu w Energa Basket Lidze. Już we wtorek zagra w spotkaniu przeciwko Bourg-en-Bresse. Sprawa wywalczenia brązowego medalu może rozstrzygnąć się w sobotę, jeśli Legia wygra ze Śląskiem po raz drugi. W przypadku zwycięstwa wrocławian, potrzebny będzie trzeci mecz w niedzielę. - Cieszymy się z tej pierwszej wygranej, jesteśmy o krok od brązowego medalu. Co do samego meczu, w drugiej połowie bardzo dobrze dzieliliśmy się piłką, mieliśmy mnóstwo otwartych pozycji i wykorzystywaliśmy je. Zagraliśmy na wysokim procencie skuteczności, ponad 50 procent za trzy i za dwa punkty. Graliśmy nieco falami, musimy nad tym popracować, wtedy będzie dobrze. W szatni, w przerwie meczu padło kilka mocniejszych słów, bo w pierwszej połowie nie graliśmy tego co wcześniej zaplanowaliśmy. Na trzecią kwartę wyszliśmy bardzo zmotywowani, od razu na początku uciekliśmy rywalom. Można powiedzieć, że już kontrolowaliśmy ten mecz do końca. Atak wygadał bardzo dobrze, każdy brał udział w akcji, obyśmy powtórzyli taki wynik w sobotę - powiedział po spotkaniu Jakub Karolak.W sobotnim meczu nałoży się już pewne zmęczenie po pierwszym spotkaniu. Lepiej będzie zakończyć rywalizację w dwóch meczach, bo kolejny będzie już czuć w kościach, także wszystkie trudy obecnego sezonu. Przeanalizujemy czwartkowe spotkanie, trenerzy na pewno znajdą jakieś nowe pomysły, jak ugryźć rywala - zakończył Karolak. Po raz ostatni Legia zdobyła medal mistrzostw Polski aż 52 lata temu. W sezonie 1968/69 sięgnęła po złoto. Brąz po raz ostatni "Wojskowi" wywalczyli w 1962 roku. Transmisja sobotniego spotkania Legia Warszawa-Śląsk Wrocław w Polsacie Sport o 20.30 Zbigniew Czyż/ Legiakosz.com